Zestawy odległościowe to z jednej strony zagadnienie dobrze znane, a z drugiej na pozór dość skomplikowane i złożone. Dlatego chciałbym je ogarnąć i usystematyzować wedle mojego osobistego doświadczenia.
Pierwotnie przyjęło się, że do 2,5 m łowi się spławikiem mocowanym na stałe, a głębiej spławikiem przelotowym. W praktyce zestawem przelotowym możemy wędkować wszędzie poza skrajnymi płyciznami. Łowiąc dystansowo bolonką trudno nie uznać tego za formę metody odległościowej, która jednocześnie zaprzeczałaby teorii, że „na stałe” łowimy tylko do 2,5 m. Mimo wszystko bolonka to zupełnie inna specyfika łowienia, której nie ma sensu omawiać w kontekście łowienia spławikami odległościowymi.
To chyba najczęściej zadawane pytanie. Tam gdzie możemy łowić na oba sposoby, odpowiedzi udzielą nam WYŁĄCZNIE ryby. Dostrzegam pewne zależności, jednak nigdy nie są one pewnikiem! Kilka lat temu podczas GPP w Kluczborku zgodnie z „prawidłem” łowiłem zestawem na stałe i szło mi całkiem nieźle…
W międzyczasie (chyba po donęceniu tyczki) pomyliłem odległościówki i zarzuciłem zestawem przelotowym (który rozłożyłem tylko do gruntowania). Natychmiast złowiłem leszcza, potem kolejnego i kolejnego… Brania były częstsze i pewniejsze mimo, że woda całkowicie stała, było płytko, a ja łowiłem ze styku. Innymi słowy, książkowe warunki do zastosowania spławika mocowanego na stałe, a to przelot był bez porównania skuteczniejszy!
Dlatego zawsze warto mieć w zanadrzu alternatywę, np. jeśli woda ma 2 m głębokości, a my mamy trzy odległościówki – na jednej zróbmy system przelotowy. Osobiście łowisko zawsze gruntuję zestawem przelotowym, stąd tak czy siak mam go w pokrowcu.
W metodzie odległościowej o wiele łatwiej uzyskamy ją systemem przelotowym, ponieważ między spławikiem a przynętą znajduje się istotnie większe obciążenie. Jednak kiedy nie wieje, a łowisko jest płytkie i powierzchniowo niewielkie (np. kanał, staw, małe jezioro) wystarczającą stabilność uzyskamy obciążeniem znajdującym się w spławiku, na żyłkę dając tylko tyle ołowiu ile potrzebujemy do sygnalizacji brania. W takiej sytuacji w 4/5 przypadków zestaw na stałe będzie skuteczniejszy, jednak w tych pozostałych 20% nie wiedzieć czemu zestaw przelotowy będzie dawał efekty wyraźnie lepsze (jak we wspomnianym Kluczborku)! Oczywiście można do tego przypisywać różne wymyślne teorie, tylko po co jeśli regularnie nie będą się potwierdzały?
Kiedy wieje lub łowimy na dużej otwartej wodzie, niezależnie od głębokości, teoretycznie skuteczniejszy powinien być system przelotowy. Jest jednak jeden wyjątek, którego już wielokrotnie doświadczyłem. Czasem warunki wietrzne są na tyle beznadziejne, że technicznie nie jesteśmy w stanie naturalnie zaprezentować przynęty. Powierzchniowy prąd wody zabiera nasz zestaw, przesuwając przynętę w kierunku przeciwnym do naturalnego przydennego dryfu. Innymi słowy wszystko na dnie leży lub delikatnie przesuwa się w jedną stronę, a nasz haczyk płynie w drugą. W takiej sytuacji możemy tylko OGRANICZAĆ działanie niekorzystnych warunków.
Jeśli ryba ma się skusić na nie do końca wiarygodną przynętę to lepiej, aby w pierwszej fazie przechwycenia nie czuła większych oporów, a największym zapewne okazałoby się znaczące obciążenie zestawu przelotowego. Należy pamiętać, że jeśli zestaw jest ściągany przez wiatr (nie dryfuje naturalnie) to cały jest mocno napięty i wszelkie jego opory są wyraźniej i szybciej wyczuwane przez ryby. Dlatego system na stałe, w którym obciążenie na żyłce jest 2-3 krotnie mniejsze, w takich warunkach prawdopodobnie sprawdzi się lepiej. Ponadto spławik zamocowany na stałe lepiej napina żyłkę pomiędzy nim a wędką – to też istotnie spowalnia przesuwanie zestawu przez wiatr. Pomoże też antenka wyciągnięta na węglowym pręciku, o czym już wcześniej wspominałem. Świetnym przykładem tego co zawarłem w tym akapicie mogą być Mistrzostwa Polski rozegrane w 2018 r. na zbiorniku Dratów w koszmarnych warunkach wietrznych.
Na głębokich łowiskach takie sytuacje zdarzają się znacznie rzadziej, bo naturalna siła dryfu wody prawie zawsze przełamie powierzchniowy prąd wywołany działaniem wiatru. Nie mniej wyjątki się zdarzają i wówczas długi odcinek zestawu przelotowego możemy odciążyć przesuwając główne obciążenie nawet metr od przyponu.
Podsumowując, pierwotny wyznacznik zastosowania zestawu odległościowego – głębokość – ogranicza jedynie możliwość użycia zestawu na stałe. Natomiast nie decyduje o jego skuteczności. Osobiście w pierwszej kolejności wyboru zestawu stawiam na stabilność podania przynęty, a w drugiej na wspomniane anomalie i nieprzewidywalność ryb.
W drugiej części artykułu szczegółowo omówię budowę stosowanych przeze mnie zestawów odległościowych z konkretnymi przykładami graficznymi (diagramami).
Jako istotne uzupełnienie tematu polecam artykuł na temat doboru spławika odległościowego>
Kacper Górecki