Dysk to najbardziej popularny i zdaniem większości najlepszy kształt płaskiego rzecznego spławika. Na ten temat szerzej pisałem już jakiś czas temu przy okazji omawiania naszych dysków produkowanych przez Pana Edmunda Gutkiewicza.
Skoro w ręce mamy już spławik, możemy przejść do żyłki. Teoretycznie powinna być twarda i sztywna, bo taka mniej się plącze. Praktycznie stosując się do poniższych wskazówek, ten problem nie powinien mieć już miejsca, niezależnie o jakich właściwościach żyłkę zastosują. Ja używam tą, którą mam pod ręką, aby tylko była dobrej jakości. Kluczowa jest jej średnica:
dysk 3 – 5 g (0,14)
dysk 6 – 8 g (0,16)
dysk 10 -15 g (0,18)
dysk > 20g (0,20)
Powyższe zestawienie jest w moim odczuciu optymalnym. Więcej na ten temat napisałem w obszernym artykule o budowie zestawów.
W praktyce stanowi ono około 90% obciążenia całkowitego (10 % to obciążenie sygnalizacyjne). Odkąd stosuję obciążenie główne w postaci kulek i dużych śrucin, całkowicie wyeliminowałem problem splątań zestawu.
Dla przykładu w zestawie 5 g zastosuję kolejno od góry śruciny: 2 g + 1,5 g + 0,8 g + 0,25 g. Nie istnieje optymalny wzór matematyczny na dobór tych wielkości. Wystarczy, aby trzy najcięższe kulki/śruciny malały kolejno względem siebie o 25-70%.
Obciążenie główne uzupełniam śruciną nieco większą niż sygnalizacyjne tzw. „przejściową”. Ostatecznie uzyskuję efekt jakby odwróconego stożka, który moim zdaniem przy poprawnym wstawieniu i prowadzeniu zestawu, uniemożliwia kontakt haczyka z żyłką główną.
Równie dobrym rozwiązaniem obciążenia głównego jest zastosowanie 2 kulek tego samego rozmiaru podpartych 3-4 sporej wielkości śrucinami.
Generalnie istotna jest tylko jedna zależność – obciążenie główne powinno zwężać się ku dołowi, zgodnie z zasadą tzw. „szczurzego ogona”. Czasem wianuszek robię nieco dłuższy i nigdy nie zauważyłem, aby to cokolwiek zmieniało.
Znam dwa sposoby tworzenia obciążenia sygnalizacyjnego w zestawach z dyskami.
który stosuję zdecydowanie najczęściej opisałem już we wspomnianym wyżej artykule. Polega on na proporcjonalnym doborze wielkości śruciny sygnalizacyjnej do ciężaru zestawu. Dla lepszej wizualizacji, przytoczę tutaj rozpisane tam zestawienie:
nr. 7 (3 g) | 6 (4 g) | 5 (5 g) | 4 (6 g) | 3 (8 – 10 g) | 2 (12 g) | 1 (15 g) | 0 (20 g i więcej)
W tym systemie stosuję 2-3 takie śruciny, z czego ta trzecia może stanowić wspomnianą śrucinę przejściową.
Powyżej 20 g moim zdaniem nie ma już sensu zwiększania śruciny sygnalizacyjnej. Przy takich dużych gramaturach zestawów, albo trafia ona na dno, albo jest umiejscowiona tuż nad, czyli w obu przypadkach nie walczy z główną siłą nurtu. W skrajnej sytuacji, kiedy dno jest idealnie płaskie, a prąd bardzo mocny, możemy przesunąć do przyponu drugą śrucinę.
dotyczy dysków od 6 g wzwyż. Polega na rozdrobnieniu obciążenia sygnalizacyjnego na trzy mniejsze śruciny. Dwie z nich mniej więcej wagowo powinny odpowiadać jednej standardowej. W praktyce wygląda to następująco:
3 x nr. 7 (6 g) | 3 x nr. 6 (8 g) | 3 x nr. 5 (10 – 12 g) | 3 x nr. 4 (15 g) | 3 x nr. 3 (20 g i więcej)
Sposób ten pozwala na bardziej elastyczne dopasowanie się do warunków przydennych rzeki. Kiedy dno jest nierówne, pofałdowane, to woda przy nim płynie znacznie wolniej, a czasem niemal wcale. Jeśli w takich warunkach łowimy stosunkowo ciężkim zestawem, wystarczy nam stabilizacja wynikająca z obciążenia głównego. Wówczas mniejsza śrucina sygnalizacyjna, będzie lepsza w kontekście prezentacji przynęty. Ponadto w każdej chwili możemy zwiększyć stabilizację przyponu, przesuwając do niego jedną lub dwie dodatkowe śruciny.
Teoretycznie ten sposób jest bardziej uniwersalny, ale praktycznie w szybkim prądzie znacznie lepiej pracują pojedyncze większe śruciny niż skupione mniejsze. Dlatego kiedy przygotowuję większą ilość zestawów, zawsze robię to według pierwszego systemu. Wychodzę z założenia, że w niestandardowych warunkach wygodniej jest mi wymienić śrucinę sygnalizacyjną na dwie mniejsze, niż posiadać dodatkowy arsenał zestawów.
Niezbędne jest to, aby śruciny, które często mogą być przesuwane po zestawie, nie kaleczyły i nie spłaszczały żyłki. W tym kontekście polecam opisany przeze mnie sposób na zakładanie ołowiu.
Alternatywą dla tego co wyżej opisałem, może być sposób budowy zestawu rzecznego, który znam od Zbyszka Milewskiego. Jest bardzo prosty, a jednocześnie wymaga dopilnowania wielu detali takich jak wielkość i kształt oliwki, ilość i wielkość śrucin. Zestaw ten omówiłem dokładnie w poniższym filmie (od 32:27).
Uczę mojego wychowanka łowić na rzece | Szkółka Górka – YouTube
Stosuję go na głębsze rzeki, kiedy łowię lekką przepływanką. Istotna różnica polega na tym, że oliwka szybciej sprowadza zestaw do dna. Niemniej te rozwiązanie nie jest tak odporne na splątania, jak system oparty na kulkach i śrucinach.
Mój ulubiony trzypunktowy: śrucina przy przyponie -> śrucina pomiędzy obciążeniem głównym i przyponem -> obciążenie główne. Z założenia preferuję wysoko ustawione obciążenie główne (40-50 cm od przyponu). Śrucina „pomiędzy” jest bardzo korzystna dla stabilizacji dolnego odcinka zestawu oraz sygnalizacji brań. Kiedy ryby biorą agresywnie stosuję klasyczne dwupunktowe ustawienie, z obciążeniem głównym oddalonym od sygnalizacyjnego o długość przyponu + 5 cm.
Na poniższym filmie (od 6:50) szczegółowo omawiam przykładowy zestaw na rzekę. Warto zwrócić uwagę na sposób w jaki zabezpieczam przelotowe kulki przed ich wzajemnym obijaniem się, co ostatecznie wydłuża żywotność całego zestawu.
Dużym atutem opisanego sposobu budowy zestawu z dyskiem, poza jego efektywnością jest duże pole alternatyw podczas jego tworzenia. Wystarczy nam zestaw śrucin (nie musi być w 100% kompletny) i nieco kulek 4-15 g, aby prawidłowo wyważyć każdy rzeczny spławik.
Śruciny doważające spławik do idealnego punktu (w dyskach jest to 5-10 mm antenki powyżej poziomu wody), należy mocować nad obciążeniem głównym. Jednocześnie stanowią jego blokadę, którą w razie potrzeby możemy przesunąć do góry (w dyskach powyżej 10 g obciążenie przelotowe nie powinno być zablokowane na stałe).
Bardzo przydatnym gadżetem podczas robienia zestawów (szczególnie rzecznych) jest mała jubilerska waga. Kiedy mamy już idealnie wyważony spławik, możemy precyzyjnie zważyć całe obciążenie i odnotować je na korpusie spławika (deklarowane wartości producentów należy traktować jako przybliżone). Taki opis znacząco przyśpiesza naszą pracę, kiedy w przyszłości będziemy na konkretnym spławiku tworzyli nowy zestaw.
Podczas łowienia na rzekach przeciążenia na dyskach są bardzo duże, a sama ich konstrukcja nie należy do najtrwalszych (tych produkowanych z balsy). Osobiście polecam zabezpieczać ich najbardziej newralgiczne miejsca: krawędzie dysku lub całą jego powierzchnię za pomocą jakiegokolwiek lakieru oraz dolne i górne wyjście drutu z korpusu za pomocą dwuskładnikowego, szybkoschnącego kleju. Nie zajmuje to wiele czasu, a wydłuża żywotność naszego spławika na długie lata.
Wielu wędkarzy robi serie tych samych spławików na różnych długościach żyłki, co powoduje gromadzenie nadmiernej ich ilości. Zamiast tego polecam nauczyć się tzw. węzła baryłkowego, pozwalającego liniowo i niezawodnie przedłużyć zestaw, który wcześniej na potrzeby innego łowiska został skrócony. Mając umiejętność stosowania węzła baryłkowego nie muszę się przejmować tym, że mój zestaw ma 3 m długości, a głębokość łowiska wynosi np. 4 m. Wystarczy dowiązać 2 m żyłki.
Od kilku lat w zestawach robionych na dyskach nie stosuję krętlików, choć jest to wyłącznie moje osobiste przekonanie. W praktyce krętlik napewno w niczym nie przeszkadza, a jest bardzo praktyczny przy zmianie przyponu.
Jak widać na powyższych zdjęciach na mniej więcej 3/4 długości antenki dysku maluję czarny pasek. Pozwala on lepiej dostrzec szybkie lub delikatne brania objawiające się jedynie lekkim „przyciśnięciem” spławika.
Kacper Górecki