Działy tematyczne

Zanęta do feedera

W wielu moich publikacjach dotyczących nęcenia przedstawiałem różne podejścia, które w określonych sytuacjach mogą okazać się skuteczne. Osoby regularnie śledzące moje materiały mogły zauważyć zmieniające się u mnie trendy, a także różnorodność prezentowanych możliwości. Przyglądając się temu, co omawiałem dawniej i teraz, można oprzeć się wrażeniu pewnej niespójności i niekonsekwencji. Tak naprawdę, przez te kilka lat nieświadomie sugerowałem, że nie istnieje jedna ścieżka prowadząca do sukcesu. Istnieje nieskończona liczba skutecznych wariantów nęcenia, a kluczem do sukcesu jest właściwe dostosowanie się w odpowiednim momencie. W praktyce za najistotniejsze uważam wiarę w taktykę. Bez niej trudno odnieść sukces, szczególnie gdy podczas kilku godzin zawodów wielokrotnie zmieniamy podejście do łowienia. Niemniej jednak istnieją pewne fundamenty, które istotnie wpływają na nasze szanse osiągnięcia dobrego wyniku.

Kolor mieszanki

Kolor stanowi dla mnie jeden z najistotniejszych parametrów. Może być bardzo poważnym atutem – albo wprost przeciwnie – przyczynić się do totalnej klęski. Moim wyznacznikiem koloru mieszanki jest dno, przejrzystość wody i głębokość łowiska. Wierzę, że zanęta dostosowana barwą do podłoża zawsze jest bezpieczna i nigdy nie wzbudza u ryb podejrzeń.

Jeśli na dnie wyczuwam muł, mogę być pewny, że ciemna zanęta będzie najlepszym rozwiązaniem. Na wielu łowiskach można się tego spodziewać jeszcze przed gruntowaniem. Muliste dno spotkać można w leniwie płynących kanałach, niedużych stawach porośniętych dookoła drzewami liściastymi oraz w starych zbiornikach zaporowych. Czyli wszędzie tam, gdzie przyroda miała dostatecznie dużo czasu na przeprowadzenie naturalnych procesów eutrofizacji.

Co do zasady, wody płynące mają twardsze – a co za tym idzie – jaśniejsze dno w kolorze przypominającym ciemny brąz, albo szarość. Brązowe odcienie zanęt są w takich warunkach neutralne dla otoczenia. Choć przyznam, że nieraz lubię w rzekach trochę się wyróżnić i zastosować barwy wchodzące w żółć. Szczególnie w pełni sezonu, kiedy woda jest mało przejrzysta i gdy zamierzam łowić typowo rzeczne gatunki jak brzany, klenie oraz certy.

To właśnie barwa wody stanowi drugi ważny czynnik wpływający na moją decyzję. W praktyce dotyczy to przede wszystkim rzek podczas gwałtownego przyboru. Użycie bardzo żółtej i mocno aromatycznej zanęty niejednokrotnie ratowało mi dzień. Dobrym przykład są zanęty Wonder Mix, Wonder Yellow oraz Górek Skimmer. Raz, że jej barwa razi w oczy, a dwa, że wyróżnia się bardzo intensywnym, słodkim zapachem. Jeśli nie dysponujemy czymś podobnym, warto doprawić zanętę jakimś intensywnym, słodkim atraktorem.

Podwyższony stan w rzece – idealne warunki do nęcenia jasną mieszanką

Po jasne zanęty równie chętnie sięgam, kiedy łowię na większej głębokości, szczególnie w pochmurne dni, gdy do dna dociera niewiele słońca. Pełnia sezonu w czasie zakwitów to chyba najlepsza pora na ich stosowanie. Skuteczność tkwi w tym, że są bardziej widoczne i są w stanie zainteresować ryby z większej odległości. Od razu dodam, że tak kontrastowa zanęta w przejrzystej i nawet w ciepłej wodzie prawdopodobnie okaże się totalną klapą. Przynajmniej mi nigdy nie przyniosło to dobrych rezultatów.

 

Zapach i jego intensywność

Jestem zgodny co do tego, że zapach stanowi jeden z najpoważniejszych bodźców dla przebywających w okolicy ryb. Nie jestem do końca przekonany czy konkretny zapach ma znaczenie dla poszczególnych gatunków, ale z pewnością jego intensywność ma znaczenie – albo ryby zachęcimy, albo odstraszymy. Po raz pierwszy przekonałem się o tym kilkanaście lat temu, kiedy łowiąc płotki na marcowych zawodach, postanowiłem nieco uskutecznić łowienie i dosypałem bardzo mocnego, popularnego wtedy anyżowego atraktora. Jego niewielkie – jak wtedy myślałem – stężenie w mieszance spowodowało, że płocie natychmiast odpłynęły, a w ich miejsce pojawiły się tylko niewielkie okonki. Do końca zawodów praktycznie nic już nie złowiłem. To doświadczenie na długi czas zablokowało we mnie chęć kombinowania z tego typu specyfikami. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, wiem że problemem nie był sam atraktor, a jego zbyt duże stężenie i niewielka populacja ryb. Te wolały przemieścić się stanowisko obok do bezpiecznej i mniej cuchnącej strefy. Gdyby w tym stawie populacja ryb była większa, z pewnością nie skończyłoby się to tak tragicznie. Duże stada są mniej wrażliwe na nasze błędy i nawet mimo teoretycznie kiepskiego nęcenia ryby pozwalają się systematycznie odławiać. Rzecz jasna nie tak skutecznie, jak wtedy gdy nęcimy poprawnie.

Nigdy nie zgłębiałem anatomii rybiego powonienia, dlatego oprę się tylko na faktach wynikających z mojego osobistego doświadczenia.

Zanęty skomponowane z wielu ziół (np. kolendry, kopru włoskiego, konopi) z reguły charakteryzują się wyraźną pracą w słupie wody. Są szczególnie efektywne w kontekście łowienia płoci, drobnych leszczyków i wszelkiej maści drobnicy. Zasadniczo działają przez cały rok. Zauważyłem jednak, że ich intensywność może źle wpłynąć na ryby, kiedy w łowisku przebywa ich bardzo niewiele. Dokładnie tak jak na przykładzie wyżej wymienionego anyżowego atraktora. Jeśli rybostan konkretnego zbiornika nie pozwala na szybkie łowienie, proponuje je rozcieńczać z zanętami o bardziej stonowanym aromacie, albo mieszać z glinami.

Zanęty korzenne (piernik, cynamon) zawsze przypisywałem do rzek i to w zasadzie jedyny typ łowisk, na którym wydawały mi się efektywne. W mojej opinii jest to ściśle powiązane z tą samą zasadą, jaką omawiałem w przypadku zanęt ziołowych. Intensywność korzennych aromatów działa jak magnes na rzeczne krąpie i leszcze ściągając ryby z dużej odległości. Natomiast ich efektywność w wodach stojących wydaje się dużo gorsza przez wspomnianą intensywność.

Zanętami neutralnymi nazywam wszystkie te, które w znaczący sposób nie wyróżniają się aromatem. Pachną delikatnie i niejednoznacznie. Ich aromat wynika jedynie z zastosowanych naturalnych komponentów (pieczywo, biszkopt, coco belge itp.). Stanowią wyśmienitą bazę do komponowania własnych mieszanek, łącząc je z zanętami o bardziej wyrazistym zapachu. Oczywiście mogą być stosowane samodzielnie, co sam często praktykuję. Szczególnie wtedy, gdy podchodzę do łowienia w sposób jak najbardziej uniwersalny. Do grona zanęt neutralnych należy między innymi Wonder Black, Bronze i Silver. Te trzy zanęty skomponowane zostały na podstawie takich samych składników, a ich jedyną różnicę stanowi barwa. To pozwala w prosty sposób dostosować bazę do wcześniej wymienionych parametrów wody.

Ostatnią grupę stanowią zanęty, które roboczo nazwę słodkimi. Uważam, że słodycz jest jednym z najlepszych atraktorów do nęcenia wszystkich popularnych gatunków i o każdej porze roku. Osobiście najczęściej sięgam po nie, kiedy zamierzam łowić leszcze i ogólnie duże ryby. Rzadko wykorzystuje je w czystej postaci, ponieważ preferuję względnie uniwersalny charakter. Ponadto zanęty skomponowane ze słodkich dodatków (biszkopty, ciastka), co do zasady są bardziej zapychające, a zatem prowadzą do szybszego nasycenia przebywających w łowisku ryb.

 

Praca zanęty i selekcja ryb

Zanęty stworzone na bazie pieczywa z dodatkiem ziół i oleistych ziaren konopi oraz kolendry to doskonałe mieszanki przystosowane do łowienia płoci. Popularność chleba tostowego w zimie wynika między innymi z jego lekkości i obfitej pracy w pionie. Ten efekt doskonale działa na płocie przez cały rok. Lekkie mieszanki na bazie chleba działają dokładnie tak samo. Świetnie pracują w słupie wody i wabią ryby z dużej odległości. Dodatek ziół i tłustych ziaren dodatkowo potęguje efekt pracy. Płoć jest rybą bardzo aktywną, chętnie pobierającą przynętę w opadzie i podpływającą do mieszanek tworzących w wodzie duże zamieszanie. Rzecz jasna nie można wtedy wykluczyć łowienia ryb, które przyjęło się nęcić zanętami dennymi. Stuprocentowa selekcja nigdy nie jest możliwa i nawet duże leszcze chętnie zainteresują się typowo płociową mieszanką. Pod warunkiem, że oprócz zanęty podamy w łowisko odpowiednią ilość robaków, które są priorytetem w diecie leszczy.

Jedyną możliwą formę selekcji może stanowić sytuacja całkowicie odwrotna, kiedy stosując mocno domoczoną, ciężką oraz niewybijającą się nad dno zanętę unikniemy lub chociaż minimalizujemy aktywność drobnych ryb. Takie zabiegi szczególnie skutecznie działają na zawodach, kiedy nasi konkurenci stosują zanęty o bardziej wzmożonej pracy. Nadmienię jednak, że w przypadku łowisk, w których populacja drobnych ryb znacząco przeważa nad większymi okazami, szanse na powodzenie selekcji wciąż są minimalne. Będąc sam na sam z łowiskiem pełnym drobnicy, szansa na wyselekcjonowanie ryb charakterem zanęty są praktycznie niemożliwe.

W mojej opinii rozsądne podejście do selekcji powinno polegać na zainteresowaniu większych ryb, a nie unikaniu ryb mniejszych. Niejednokrotnie przekonałem się, że budowanie wyniku w oparciu o bonusy nie gwarantuje żadnej powtarzalności. Określiłbym to mianem loterii. Sugeruję, aby traktować mniejsze ryby jako bazę do budowy wyniku, a większe egzemplarze jako niezbędny dodatek do końcowego sukcesu. Koncentrowanie uwagi na dużych rybach prawie zawsze jest zgubne i prowadzi do sromotnej klęski. Wspominam o tym, ponieważ selekcja z reguły kojarzona jest z charakterem pracy mieszanki. W praktyce najlepszą selekcją są czynniki wpływające na to, że duże ryby zdecydują się wpłynąć w nasze pole nęcenia. To może być dodatek grubszych ziaren w mieszance lub duża ilość robaków. Kukurydza, gotowane ziarna konopi, białe robaki i grube kolorowe pieczywo to najczęściej stosowane przeze mnie dodatki zwiększające szansę złowienia dużych ryb.

Jedną z opcji szczególnie skuteczną w łowieniu leszczy jest nęcenie gliną bez zanęty. To bardzo popularny i chętnie stosowany sposób nęcenia, który jest w stanie znęcić leszcze, a przy tym wyeliminować drobne płocie. Oczywiście podstawą tej formy nęcenia są robaki, szczególnie jokers i siekana dendrobena. Zapach siekanych robaków jest świetnie wchłaniany przez glinę i bywa niezwykle skuteczny w łowiskach, gdzie występuje duża populacja leszczy.

 

Konsystencja mieszanki zanętowej

Pod tym pojęciem kryje się stopień nawilżenia i wynikająca z tego siła wiązania poszczególnych frakcji zanęty ze sobą. Absolutnie fundamentalną zasadą wędkarstwa feederowego jest doprowadzenie do całkowitego opróżnienia koszyka podczas jego poderwania. Dotyczy to nie tylko wód stojących, ale również rzek. Chociaż łatwo jest mi o tym pisać, to w praktyce nie jest to aż tak oczywista sprawa.

Sądzę, że zanęta umieszczona stricte w koszyku nie jest dla ryb w żadnym stopniu atrakcyjna. Mogę założyć, że rzadko dochodzi do sytuacji, w której ryby podpływają do koszyka, aby to właśnie z niego wydobyć interesujące dla siebie cząstki zanęty i robaków. Z reguły pływają w niedalekiej okolicy i żerują na tym, co uprzednio wielokrotnie podaliśmy podczas wykonywania systematycznych rzutów. Aby umożliwić im spokojne żerowanie bez konieczności wysilania się w celu zdobycia pokarmu, należy przy każdym rzucie zadbać o to, aby zawartość koszyka mogła się wokół niego obsypać. W ten sposób przy każdym rzucie podamy w łowisko kolejną porcję zanęty i robaków, które zachęcą ryby do pozostania w naszym polu nęcenia. Chcąc być tego pewnym, lepiej przygotować mieszankę nieco zbyt suchą, aniżeli zbyt wilgotną.

W rzekach można pozwolić sobie na nieco śmielsze dowilżanie mieszanki, ponieważ nurt wody napierając na koszyk, systematycznie wynosi wszystko to, co do niego włożymy. Prawda jest jednak taka, że o ile w wodzie stojącej sucha mieszanka zazwyczaj jest dobra, to w rzekach dobranie odpowiedniej konsystencji sprawia dużo więcej trudności. Pod uwagę należy wziąć przede wszystkim współczynnik głębokości do siły nurtu. W głębokich, skanalizowanych odcinkach rzek zazwyczaj główna siła nurtu przebiega w powierzchniowej warstwie wody. W rzekach płytkich siły te rozkładają się, powodując że widoczny przy powierzchni nurt jest podobny, a może i taki sam jak przy dnie. W dzikich rzekach, o różnej głębokości, licznych zakolach i spowolnieniach może się okazać, że z każdym przebytym odcinkiem ujawni się zupełnie inny obraz rzeki. Żeby sobie tym zbytnio nie zaprzątać głowy, zostańmy przy teorii mówiącej, że miejsca głębokie lub wyraźnie głębsze w danym rejonie charakteryzują się słabszym nurtem przy dnie.

Niejednokrotnie można spotkać się z nęceniem w rzekach bardzo plastycznymi mieszankami zanęty z gliną, które nie mają możliwości w żaden sposób wabić ryb odrywającymi się cząstkami. Aby uzyskać taki efekt, należy nie tylko mocno nawilżyć zanętę w połączeniu z gliną, ale również dodać kolosalną ilość kleju. Tak zabetonowana mieszanka tworzy zwartą i długo utrzymującą się w łowisku strukturę, która przede wszystkim wabi swoim zapachem i utrzymuje w polu nęcenia dodane do niej robactwo. Niewątpliwie jest to bardzo selektywny sposób nęcenia w szybko płynących rzekach, kiedy przerzucamy rzadko i polujemy na okazy – w szczególności na klenie i brzany. Nie jest to jednak skuteczny wariant, kiedy zamierzamy łowić aktywnie i bez porządnego nęcenia wstępnego kilkunastoma, solidnymi kulami – najczęściej podawanymi z ręki – dlatego nie jest to stricte zawodniczy sposób nęcenia.

Kule podane dużym koszykiem na dłużej utrzymują ryby w polu łowienia. Szczególnie w rzekach.

W rzekach najczęściej decyduje się na klasyczną mieszankę w proporcji 1:1 zanęty z gliną rzeczną, którą przygotowuję w dzień poprzedzający zawody. Ma to na celu wyraźnie nawilżyć i dociążyć wszystkie składniki zanęty, aby uniknąć nieproszonych uklejek i drobnych krąpi. Co istotne, po dwukrotnym dowilżeniu zanęty dodaje do niej glinę, aby po kilku kolejnych minutach ponownie całość namoczyć, dokładnie wymieszać i przetrzeć na sicie. Dowilżam zawsze do etapu, w którym wyczuje, że zaczyna się wyraźnie brylić. Jest to żmudny i pracochłonny proces, ale ma gigantyczny wpływ na ostateczny charakter całej kompozycji. Jest ciężka, dosyć lepka, a jednocześnie z łatwością uwalnia się z koszyka już w pierwszym poderwaniu.

 

Moje ulubione kompozycje zanętowe

Przechodząc do sedna tematu zanęt, poniżej umieszczam kilka moich ulubionych receptur, z których korzystam w określonych sytuacjach, zgodnie z teorią przedstawioną w poprzednich akapitach. Lista jest krótka, ale całkowicie spełnia moje oczekiwania. W dużej mierze wynika to z mojej minimalistycznej natury. Od razu nadmienię, że możliwości w tworzeniu własnych kompozycji są kompletnie nieograniczone, a te poniższe są tylko przykładem tych, które najbardziej przypadły mi do gustu.

 

Wonder Black 1:1 Wonder Bronze

Połączenie czarnej i brązowej zanęty tworzy naturalną, czekoladową barwę, która nieznacznie wyróżnia się od dna, co uważam za stosowne w łowiskach z bogatym rybostanem. Co ważne, Bronze poprzez zastosowanie innego rodzaju barwnika tworzy lekki, brązowawy obłok wabiący ryby z dużej odległości. Często korzystam z niej w dużych zbiornikach ze sporą populacją mieszanych gatunków oraz w wolno płynących rzekach, np. Odra w Kędzierzynie.

 

Wonder Black 2:1 / 1:1 Brasem

To mieszanka, która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie w sezonie 2023 i stała się moim faworytem na wszystkie łowiska leszczowe. Brasem jest zanętą o mocnym, karmelowym aromacie, dlatego jej stężenie w mieszance uzależniam od wymaganej intensywności zapachu. W pełni sezonu w czasie zakwitów wody efektywniejszym wydaje się połączenie 1:1. Im chłodniej, tym większą wiarę pokładam w przewadze Wonder Blacka. Co dla mnie istotne, Black i Brasem są zanętami o podobnej strukturze, kleistości i treściwości; zatem dodatek Brasema nie wpływa negatywnie na opróżnianie się mieszanki z koszyka, ani nie przesyca ryb.

Dla zainteresowanych zostawiam link do mojego filmu, w którym wykorzystałem wspomnianą mieszankę: Feederowe Mistrzostwa Polski 2023

 

Worldcup / Magic Light / Magic Black / Wonder Black + konopie prażone + kolendra

Mieszankę na płocie komponuje z prostej, lekkiej bazy niewyróżniającej się żadnym specjalnym aromatem. Najważniejsze w tym wszystkim jest spotęgowanie pracy zanęty w słupie wody. Dodatek prażonych konopi i kolendry rewelacyjnie działa na płocie, a lekka baza potęguje efekt chmurotwórczy i pozwala na szybkie obsypanie się z koszyka. To istotne, ponieważ płocie z reguły łowi się w szybkim tempie. Ponadto zwracam szczególną uwagę, aby mieszanka była suchsza niż standardowa, właściwie (z definicji) przygotowana zanęta.

 

Wonder Mix 1:1 Wonder Silver

To połączenie przynosi mi najlepsze efekty w zmąconej rzece, szczególnie w czasie silnych przyborów. Proporcję 1:1 traktuje mocno przykładowo. W praktyce im bliżej pełni lata tym więcej wykorzystuję Wonder Mix’a. Jeśli wiem, że w rzece przebywa dużo kleni, jazi i krąpi, stosuje go w przewadze, albo jako jedyny składnik. W przypadku rzek gdzie spodziewam się małej ilości drobnych ryb jako główny składnik traktuję Wonder Silver’a.

 

Proporcja zanęty do gliny

Ostateczną formą podania zanęty może być – choć nie musi – dodatek gliny bądź ziemi. Przewagą feedera nad spławikiem jest możliwość bardzo elastycznego podejścia do nęcenia przy użyciu o wiele mniejszej ilości nośników. Wynika to nie tylko z małej pojemności koszyków, ale przede wszystkim z samej idei wędkarstwa feederowego. Koszyk jest narzędziem, które nieustannie wprowadza w łowisko kolejną porcję zanęty i robaków. Kluczowa jest systematyka przerzucania (donęcania), a nie to, co trafi do wody podczas wstępnego nęcenia. Pod warunkiem, że na starcie nie zasypiemy łowiska kompletnie nietrafionym towarem. W przypadku odległościówki jesteśmy zmuszeni do wystrzelenia dużej ilości mieszanki, aby w każdym rzucie łowić w okolicy jednej z wystrzelonych kul. Łowiąc na feeder, haczyk zawsze znajduje się blisko zanęty.

Moja filozofia skutecznego nęcenia polega na zachowaniu balansu między potencjalną ilością ryb oraz ich aktywnością a stężeniem zanęty i przynęt w łowisku. Dążę do tego, że bardzo podobny wynik osiągnie zawodnik, który przez 5 godzin wynęcił 2 litry samej zanęty, co zawodnik, który operował mieszanką 1:1 z gliną w sumarycznej ilości 4 litrów. Jest to tylko przykład, ale najlepiej odwzorowujący to, co mam do przekazania.

Co prawda, nie jest to takie proste jak może się wydawać, ponieważ każda glina i ziemia ma swoje właściwości, które w znacznym stopniu wpływają na całościowy charakter mieszanki. Ziemia torfowa nadaje zanęcie lekkości, tworzy wyraźny obłok i potęguje efekt unoszenia się frakcji. Glina Rzeczna dociąża zanętę, tworząc całkowicie odwrotny efekt; z kolei Glina Argile będzie umiarkowanym dociążnikiem, ale tworzącym bardzo intensywną chmurę w opadzie i na dnie.

Mnogość potencjalnych wariantów i swoboda w działaniu pozwalają na tworzenie przeróżnych kompozycji. Nie da się jednoznacznie określić, który z nich okaże się danego dnia i na konkretnym łowisku najlepszy. Jako pewnik przyjmuję jedynie fakt, że na każdym łowisku znajdzie się kilka sposobów nęcenia, które okażą się po prostu dobre. Z tego powoduje nigdy na siłę nie doszukuje się najlepszych opcji, a ewentualne korekty wprowadzam już w trakcie trwania zawodów.

Mój stosunek zanęty do gliny determinuje ilość ryb, pora roku oraz charakter łowiska. Czasem chęć selekcji lub wewnętrzne przekonanie co do wiary w konkretne rozwiązanie. Zasadniczo staram się nęcić jak najprościej i często korzystam ze skrajności. Przykładowo, wybieram opcję nęcenia samą zanętą, albo samą gliną. W ten sposób otrzymuje jasne sygnały co do skuteczności wybranych opcji. W szczególności, kiedy rozpatruje ewentualne możliwości podczas treningu przed zawodami. Poniżej zamieszczam kilka najczęściej stosowanych przeze mnie wariantów, które de facto można zaadoptować do każdego łowiska lub lekko zmodyfikować pod własne potrzeby.

 

Zanęta 1:1 Ziemia Torfowa

Proporcja, którą polecam do łowienia płoci i mniejszych leszczyków w łowiskach, gdzie nie należy selekcjonować ryb, a skoncentrować się na odławianiu wszystkiego, co możliwe. Czarna i lekka ziemia wytwarza mocny obłok, do którego chętnie podpływają drobne ryby. Świetnie sprawdza mi się w okresie od początku listopada do połowy marca, kiedy ryby żerują niemrawo; a także przez cały rok w łowiskach z mizernym rybostanem.

 

Zanęta 1:1 Glina Rzeczna

Najbardziej klasyczna i uniwersalna mieszanka, którą stosuję w rzekach lub w wodach stojących, kiedy ryb jest dużo i chętnie żerują. Ciężka glina stabilizuje mieszankę na dnie, co korzystnie wpływa na utrzymywanie ryb w polu łowienia. Kluczowym w tej mieszance wydaje się zachowanie odpowiedniego stopnia nawilżenia. Im woda płynie szybciej, tym mocniej należy ją dowilżyć.

 

Zanęta 3:1 Glina Rzeczna

Mieszanka bazująca na zanęcie z niewielkim dodatkiem gliny. Szczególnie dobrze sprawdza mi się w pełni sezonu, kiedy ryby są aktywne i chętnie pobierają zanętę. Stanowi bardziej optymistyczny wariant od omawianej wcześniej proporcji 1:1. Z powodzeniem stosuję ją również w rzekach, szczególnie kiedy wędkuję prywatnie.

 

Zanęta 1:3 Glina Rzeczna

Niewielkie stężenie zanęty w glinie jest typowo leszczową, selektywną taktyką. Jest skuteczna przez cały rok, pod warunkiem zastosowania dużej ilości robactwa w postaci jokersa i siekanej dendrobeny. To właśnie robaki odgrywają w niej pierwsze skrzypce, a niewielka ilość zanęty stanowi subtelny bodziec zapachowy.

 

Sama zanęta

Najbardziej optymistyczny wariant. Korzystam z niego, gdy zamierzam łowić duże ryby, a jednocześnie nie istnieje zagrożenie w postaci wszędobylskiej i nieistotnej dla wyniku drobnicy. Czysta spożywka stanowi najlepszy nośnik smaku i zapachu. Bardzo skutecznie nęci wszystkie możliwe ryby: małe i duże. Wbrew obiegowej opinii, bardzo dobrze sprawdza mi się, kiedy o wyniku decydują duże leszcze, karasie i karpie. Ta taktyka szczególnie dobrze współgra z koszykami Open Window, kiedy nie przerzucam ze zbyt dużą częstotliwością. Chodzi o uniknięcie tworzenia zbyt dużej plamy z zanęty i tym samym ryzyka przesycenia łowiska. Z oczywistych względów nie polecam tego sposobu w okresie zimowym.

 

Sama glina: Glina Rzeczna 3:1 Ziemia Torfowa

Kiedy zamierzam nęcić gliną bez spożywki, w 95 % przypadków decyduje się na mieszankę trzech części Gliny Rzecznej i jednej części Ziemi Torfowej. Tym sposobem powstaje ciemna, dosyć ciężka mieszanka, która bardzo szybko uwalnia się z koszyka, jednocześnie utrzymując robactwo w utworzonym na dnie kopczyku. Z powodzeniem korzystam z niej od wielu lat w łowiskach poddanych dużej presji lub z ubogim rybostanem, ale również jako nośnik jokersa i siekanej dendrobeny, kiedy zamierzam nęcić leszcze. Ciekawą alternatywę stanowi Glina Rzeczna Czarna, która na wskutek procesu produkcyjnego swoimi właściwościami przypomina wymienioną wcześniej mieszankę.

 

Podsumowanie

Słowem podsumowania powtórzę tylko, że sposobów na skuteczne nęcenie istnieje nieskończenie wiele. Każdego czytelnika zachęcam do testowania własnych rozwiązań i poszerzania świadomości na nowe możliwości. Informacje przekazane w tej treści nie mogą stanowić pewników, a jedynie ukierunkować na pewną ścieżkę. Wielu z nas ma własne przekonania i przyzwyczajenia, które nieraz przynoszą lepsze i gorsze rezultaty. Sam w swojej wędkarskiej przygodzie wielokrotnie zmieniałem własną ideologię, aby dążyć do najlepszych w danym momencie rozwiązań.

Marcin Kurzepa

 

 

 

 

stopka informacyjna
© 2024 Górek-Gliny – Wędkarstwo Wyczynowe
Projekt strony internetowej Studio DEOS