Nie wiem, czy bardziej się cieszę, czy po prostu czuję ogromną ulgę. Ale to już.
Po prawie czterech latach – skończyłem!
„Spławik bez tajemnic” to dzieło mojego życia, którego z dzisiejszej perspektywy prawdopodobnie nie podjąłbym się ponownie. To było zbyt trudne, zbyt czasochłonne, zbyt wyczerpujące. Odbyło się zbyt dużym kosztem. Szczególnie emocjonalnym – dotrwałem, bo przez cały czas oszukiwałem się, że „już zaraz skończę”. Ta iluzja była straszna.
Jestem dumny. Nie dlatego, że się nie poddałem – bo to właśnie byłoby rozsądne. Jestem dumny, że oddaję światu coś, w co włożyłem całe serce. Coś, pod czym mogę się podpisać, bo naprawdę się z tym utożsamiam. Swoją pasję, wiedzę i doświadczenie przekazuję w absolutnie najlepszej formie, na jaką było mnie stać.
W największym skrócie: w „Spławiku bez tajemnic” jeszcze raz prowadzę samego siebie przez wszystkie najważniejsze lekcje. Od tych podstawowych, po te, które zdobywałem od najlepszych. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że każda z nich była kiedyś dla mnie przełomowa.
Metaforycznie: To nie jest książka, która otwiera drzwi – bo one już od dawna są otwarte. To książka, która do tych drzwi prowadzi. Pokazuje, gdzie droga jest prosta, a gdzie można zbłądzić. Kiedyś błądziliśmy, bo nie wiedzieliśmy, gdzie iść. Nie było wyraźnych dróg, a mapy posiadali nieliczni. Dziś błądzimy, bo dróg jest zbyt wiele. Większość z nich jest właściwa i prowadzi do celu, ale przecinając się, często nas gubią. „Spławik bez tajemnic” to opis mojej drogi – ze szczególnym uwzględnieniem tych ślepych uliczek i ścieżek donikąd, w które sam wielokrotnie zabrnąłem.
W praktyce: „Spławik bez tajemnic” jest książką gęstą merytorycznie. Niemal w każdym zdaniu staram się przekazać konkretną wskazówkę. To z jednej strony tworzy jej główną wartość, a z drugiej – jej lektura wymaga uwagi i zaangażowania. To zdecydowanie nie jest książka do poczytania, a bardziej do studiowania. Niemniej najwięcej wysiłku włożyłem w to, aby jej treść była możliwie przystępna i zrozumiała.
Tematyka: To nie jest książka o szeroko rozumianym wędkarstwie spławikowym. To książka, która metody spławikowe ujmuje w ściśle wyczynowym kontekście. Napisana jest z perspektywy wędkarza sportowego, którego celem jest nie tylko czerpanie satysfakcji z łowienia, ale i rozwoju umiejętności.
Tworząc tę książkę, moim założeniem nie było ani uczyć, ani tym bardziej narzucać własnych przekonań. Mimo że wiele tematów omawiam w sposób bardzo drobiazgowy, robię to po to, by skłonić do myślenia – że być może właśnie w tych detalach kryje się znaczenie, które wcześniej umykało. Jednocześnie niektóre zagadnienia świadomie upraszczam, by podkreślić, że moim zdaniem nie tędy droga. Zależało mi, aby zamiast dawać gotowe rozwiązania, zachęcić do refleksji i zrozumienia.
„Spławik bez tajemnic” to książka dla pasjonatów spławikowego sportu. To mój osobisty kurs, który mam nadzieję okaże się szczególnie wartościowy dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę. Sądzę też, że może przydać się tym, którzy mają wrażenie, że dostępnych rozwiązań jest zbyt wiele i chcą odnaleźć się w informacyjnym szumie.
Nie wypada mi polecać jej komuś, kto wyczynowy spławik zna od podszewki. Książki tej nie polecam także tym, dla których moja twórczość – szczególnie filmowa – stanowi przede wszystkim formę rozrywki. O ile jej treść jest osobista, przytacza wiele historii i anegdot z mojej przeszłości, o tyle jest mocno skoncentrowana na szczegółowych i zniuansowanych opisach detali, które mają przełożenie na skuteczność podczas zawodów wędkarskich. Innymi słowy, zawiera to wszystko, o czym staram się nie opowiadać podczas filmów – aby nie nudzić widzów.
Jeśli nie jesteś fanatykiem profesjonalnego spławika, łowisz wyłącznie rekreacyjnie, dla czystej satysfakcji spędzania czasu nad wodą – może się okazać, że to po prostu nie będzie książka dla Ciebie.
Wiedza i sposób, w jaki ją przedstawiam – osobisty, oparty na zdobytym doświadczeniu i – co ważne – uporządkowany. Ta książka to doskonały kurs, jakiego moje i wcześniejsze pokolenia nie miały, dlatego błądziły. Do niedawna rzetelną wiedzę posiadali nieliczni. Skrywali ją dla siebie, ponieważ jej zdobycie kosztowało ich nie tylko wiele wysiłku, ale i pieniędzy.
Wymierną wartością tej książki mogą okazać się wskazówki, które pomogą Ci oddzielić to, co naprawdę potrzebne, od tego, co służy głównie firmom wędkarskim. Gdybym tę wiedzę posiadał 15 lat temu, uniknąłbym ogromnej ilości błędów – podczas zawodów, a także przy wyborze i zakupach sprzętu.
Obszerność tej książki – niemal 500 stron w wersji drukowanej i 700 w e-booku – może budzić niepokój (szczególnie u osób, które nie lubią czytać). Wynika ona z dwóch powodów. Przede wszystkim założonej koncepcji – „napiszę wszystko, co wiem” – i wynikającego z niej zakresu poruszonych tematów. Drugim powodem jest forma przekazu – skrupulatna, precyzyjna, wyczerpująca dane zagadnienie. Dlatego ta książka to specjalistyczny kurs dla niszowej grupy odbiorców – pasjonatów wyczynowego spławika.
Dla mnie ta książka jest bezcenna. Przede wszystkim zbyt wiele jej poświęciłem, zbyt wiele mnie kosztowała i żadna jej cena sama w sobie nie będzie dla mnie satysfakcjonująca. Dlatego zależy mi, aby nie była tanim, powszechnym produktem, ale niszowym, dla wąskiej gruby pasjonatów.
Cena 300 zł za pakiet (książka drukowana + e-book) ma być buforem, który zapobiegnie potraktowaniu tej książki jako przypadkowego zakupu, który jedynie trafi na półkę.
Książkę można zamówić na dedykowanej stronie www.splawikbeztajemnic.pl
Kacper Górecki