Działy tematyczne

Robaki w zanęcie – jakie, kiedy i ile?

Aktualizując artykuł o taktyce nęcenia na zawody, bardzo wiele miejsca poświęciłem na analizę ilości i rodzaju podawanych robaków. Uznałem ten temat na tyle konkretny i obszerny, że warto poświęcić mu odrębny wpis.


Jokers

Najważniejsza, zazwyczaj niezbędna przynęta zanętowa w realiach zawodów na polskich łowiskach. Ustalenie ilości i stężenia jokersa w kulach bardzo często jest fundamentalne dla skuteczności obranej taktyki.

Moim zdaniem od ilości ważniejsze jest stężenie. Inaczej zadziała 200 g jokersa w 10 litrach mieszanki, a inaczej w 1 litrze gliny. Co do zasady leszcze i krąpie lubią, kiedy w kulach jest mocno czerwono, natomiast płocie niekoniecznie. Ta zasada zdecydowanie nie jest regułą. Doświadczone i ostrożne leszcze potrafią omijać szerokim łukiem naszpikowaną robakami glinę, a dobrze żerujące płocie świetnie zareagować na donęcenie tęgą mieszanką z dużą ilością jokersa.

No właśnie, co oznacza dużo, a co mało?

2% np. 100 ml jokersa w 5 l mieszanki

To takie klasyczne stężenie, kiedy tworzymy tzw. dywan zanętowy. Tym pojęciem zwyczajowo określa się obszar nęcenia, w którym na dnie rozproszone są frakcje zanęty i nieliczne jokersy (i / lub inne przynęty). Takie pole jest na tyle ubogie, że stanowi jedynie miejsce gromadzenia się ryb. Te następnie mają być koncentrowane na mniejszym obszarze, w którym precyzyjnie podajemy bardziej treściwe kule.

5% np. 500 ml jokersa w 10 l mieszanki

W kulach widać go już bardzo wyraźnie. Takie stężenie stosuję, kiedy na dnie tworzę duże jednorodne pole nęcenia. Jeśli ryby przemieszczają się w stadach, to zawężony (punktowy) obszar podania kul nie jest w stanie ich pomieścić i tym samym może zostać zignorowany.

W praktyce takie stężenie jokersa, to mój standard przy nęceniu płoci i oczywiście przy metodzie odległościowej (np. na start 4 l mieszanki + 200 ml jokersa).

10% np. 200 ml jokersa w 2 l gliny / mieszanki

Optymalne stężenie, jeśli precyzyjnie chcę podać dużo robaków, a jednocześnie mają one czekać na większą ilość ryb. O ile przy taktykach leszczowych jest to raczej wyjściowe stężenie (zaznaczę – przy precyzyjnym nęceniu), o tyle w mieszankach płociowych, jest to już wersja bardzo ofensywna.

20% (i więcej) np. 200 ml jokersa w 1 l gliny

Tak duże zagęszczenie we wstępnym nęceniu nie ma sensu, kiedy ryb jest bardzo dużo. Zadaniem kul naszpikowanych jokersem jest przyciągnąć i skoncentrować uwagę nielicznych ryb, szczególnie leszczy i krąpi. Ponadto jest to standardowe stężenie przy precyzyjnym donęcaniu, kiedy ryby są rozkręcone i ewidentnie chcą jeść.

W praktyce ilość jokersa jaką stosuję, jest wypadkową stężenia i planowanej objętości mieszanki. Np. kiedy nastawiam się na dużą ilość płoci, tym samym planuję podać dużą ilość mieszanki (10 l), to wyjściowo determinuje użycie jednej gazety (0,5 kg) jokersa.

Jako uzupełnienie tematu polecam artykuł o tym jak przechowywać jokersa.

Kaster

Jokers i kaster to przynęty, które poza nielicznymi wyjątkami zawsze są konieczne, abym na zawodach miał poczucie, że niczego mi nie brakuje. W teorii kastery są szczególnie lubiane przez leszcze, a w praktyce uwielbiają je wszystkie średnie i duże ryby.

O ile średniej jakości jokers raczej rybom przeszkadzać nie będzie, o tyle (UWAGA!) nieświeże kastery ZAWASZE wygonią je z naszego pola nęcenia! Dlatego tak ważne jest to, aby nabywać je z pewnego źródła, tam gdzie robione są na bieżąco (polecam sklep jokers24). Dobre kastery po wypłukaniu i zgnieceniu powinny mieć dość neutralny, nijaki aromat. Jeśli ten jest kwaśny i nieprzyjemny, to można je wrzucić, ale tylko w pobliskie krzaki.

Kastery zazwyczaj są przynętą, którą zabiera się w kontekście możliwości intensywnego żerowania ryb. Dlatego często po zawodach, większość z nich nie zostaje wykorzystana. Zabieram je do domu (w takim plastikowym pojemniku z wodą), mrożę i potem z powodzeniem służą mi do prywatnego wędkowania.

W kasterach zawsze znajdziemy pojedyncze larwy, które nie przepoczwarzyły się. Kiedy ryby dobrze żerują i podajemy dużo robaków, nie trzeba ich odrzucać. Natomiast, jeśli kasterów dodaję niewiele, a ryby są ostrożne, zawsze moje kastery są przebrane, tak aby nie było w nich żadnych odpadów.

Kolor kokonów nie ma dużego znaczenia, nawet te niemal białe są dla ryb bardzo atrakcyjne. Na haczyk zawsze wybieram jasnobrązowe, ponieważ ich powłoka nie jest tak twarda, jak w tych najciemniejszych. Jest to istotne w kontekście skuteczności zacięcia i holu ryb.

Kasterów nigdy nie odmierzam, postępuję intuicyjnie. Jeśli nie mam zdania na temat ich efektywności w danym łowisku, początkowo dodaję ich niewiele, lub wręcz śladowo. Mając poczucie, że działają, zwyczajnie dodaję ich więcej. Kaster jest przynętą dość bezpieczną, tylko w bardzo trudnych łowiskach jego nadmiar może wpływać negatywnie.

Tam gdzie nie przewiduję skuteczności kasterów, zabieram ich tylko i aż 250 ml. Natomiast jeśli wiem, że w danym łowisku są efektywne, wówczas te 250 ml podaję już we wstępnym nęceniu. Więcej niż 0,5 l tej przynęty może przydać się tylko w bardzo „rybnych” okolicznościach.

IMG_9905

Ochotka haczykowa

Jak sama nazwa wskazuje, jest to przede wszystkim przynęta haczykowa. W roli zanętowej często jest efektywna, ale w śladowych ilościach.

Przesadzenie z jej stężeniem prawie zawsze ma negatywne skutki. Pomijając kwestię, że spada konkurencyjność naszej przynęty na haczyku, to jej nadmiar potrafi rybom całkowicie odebrać apetyt.

Mam swoje osobiste odczucie, że ochotka dla ryb jest bardziej atrakcyjna wizualnie niż smakowo. W naturze ryba musi się mocno natrudzić i mieć sporo szczęścia, aby móc jej skosztować. Być może dlatego jej śladowa zawartość w kulach dodaje im atrakcyjności, a duże stężenie wręcz przeciwnie.

Mój przyjaciel i wybitny zawodnik Ramon Pasmans powiedział mi, że jeśli ochotka działa na leszcze, to mając jej 250 ml będzie je łowił przez cały dzień.

Glina do podawania ochotki musi być wilgotna i bardzo lepka, tak aby kule formować możliwie najmniejszym uciskiem. W przeciwnym razie po prostu ją zniszczymy, bo to niezwykle delikatna larwa.

Pinki i białe robaki

Ani pinka, ani białe robaki, co do zasady nie są wiodącą przynęta zanętową na polskich zawodach. Nawet tam gdzie działają stosuję je śladowo. Ryby szybko się nimi nasycają i przestają pobierać to co podajemy im na haczyku.

Białe robaki jeśli działają, to przede wszystkim w wodach bieżących. Uwielbiają je wszystkie rzeczne ryby.

Podczas prywatnego wędkowania są zabójczo skuteczne. Na zawodach presja jest już na tyle duża, że kto z nimi przesadzi ten zazwyczaj „płynie”.

Na brzany, certy i klenie świetnie działają robaki klejone z drobnym żwirkiem. Jak to robię pokazałem w tym filmie.

W wodach stojących zaskakujące efekty może dać strzelanie lub podawanie niewielkich ilości pinek. Szczególnie jeśli inni zawodnicy z nich zrezygnowali. Nieraz kilka pinek dodanych luzem do kubka, pomogło mi złowić bonusową rybę. W leniwej rzece, podanie ich w większym stężeniu do kul, podczas donęcania może przyciągnąć dużego jazia lub klenia.

Robaki, które dodajemy do kul najlepiej, aby były unieruchomione. Można je parzyć, dusić lub topić. Ja preferuję topione. Najlepiej dwa-trzy dni przed łowieniem umieścić je w pojemniku z wodą (np. takim jak ten) i przechowywać w lodówce. Drugim sposobem jest ich topienie dzień przed użyciem, ale już w normalnej temperaturze. Należy pamiętać, że takie robaki po pewnym czasie budzą się do życia, stąd należy je dodawać tuż przed robieniem kul.

Oczywiście białe robaki są również wiodącą przynętą (pośród tych naturalnych) na łowiskach komercyjnych. Również w formie sklejonej mogą tam przynosić spektakularne efekty, szczególnie w kontekście karasi.

Dżdżownice i dendrobeny

Tylko na duże leszcze, liny, karasie i okonie.

IMG_2349

Zazwyczaj efekt działania „glizdy” jest bardzo wyraźny. Ryby reagują albo bardzo korzystnie, albo negatywnie. Raczej nigdy nie pozostają obojętne. Dlatego jeśli nie mamy pewności, najlepiej spróbować jej w niewielkich ilościach i dopiero podczas donęcania. Kiedy nie mamy już nic do stracenia, szczególnie w ostatniej fazie zawodów, robaków można pociąć nieco więcej. Taki silny bodziec może odmienić nasz wynik i ściągnąć w łowisko bonusowe ryby.

O ile po dżdżownicy można spodziewać się spektakularnych efektów, o tyle dendrobena częściej zaszkodzi niż pomoże. Uważam, że dendrobeny należy próbować tylko w wodach płynących. Nie rozwodząc się, jeśli mamy możliwość zdobycia prawdziwych kompościaków, to po nich możemy spodziewać się bez porównania lepszych efektów.

Czerwone robaki z założenia mają interesować duże ryby. Z tego względu nie należy przesadzać z ich zbyt mocnym „pocięciem”. Zwracam też uwagę na to, aby narzędzie, którymi je traktuję było ostre. Tępe nożyczki będą je w większym stopniu zgniatały i niszczyły, niż cięły na mniejsze kawałki.

IMG_2364

Powszechnie uważa się, że „sok” wydostający się z pociętych robaków to doskonały atraktor. Osobiście, aż takiego przekonania nie mam. Nieraz miałem wrażenie, że ten aromat był dla ryb zbyt intensywny. Duże leszcze (poza stadem) są dość ostrożne, a robak, który z jakiegoś powodu trafia naturalnie do wody, nie wydziela wyraźnego zapachu. Dlatego kiedy mam taką wątpliwość, to pocięte dżdżownice przed dodaniem lekko „osuszam” w ręczniku.


Nigdy nie jest tak, że optymalnym jest użycie mieszanki wszystkich robaków.

Jeśli ryby są głodne i ogólnie uwielbiają białe robaki (np. typowo rzeczne ryby), to poza nimi pewnie nie pogardzą jeszcze kasterami. Ogólnie białe robaki to przynęta, którą najczęściej stosuje się do mieszanek bogatych w zanętę. Glina z białymi, w pojedynkę raczej nigdy nie zda egzaminu.

Kiedy najlepiej działa jokers, to inne przynęty mogą podnosić (ukierunkowywać) skuteczność nęcenia, ale dodawane raczej w śladowych ilościach. W zależności od łowiska, będą to przede wszystkim kastery (większe ryby), ochotka (leszcze) i pinka (płocie, jazie).

Dżdżownice świetnie komponują się z kasterami i ochotką. Glina zawierająca mix tych przynęt, to często dobra droga w kierunku dużych ryb, szczególnie leszczy.

Jeśli ryby uwielbiają kastery, to ich skuteczność można ukierunkowywać niewielką ilością innych przynęt. Na leszcze i krąpie w zależności od łowiska, będą to oczywiście jokers, ochotka i cięte gnojaki. W rzekach białe robaki. A na płocie i jazie – pinki.

Nieraz chcąc przechwycić stado leszczy lub krąpi, największe znaczenie może mieć duże stężenie „mięsa”. Wtedy moją bazą jest wysoka zawartość jokersa i kasterów, z umiarkowaną lub niewielką ilością ochotki i białych robaków (na krąpie), lub gnojaków (na leszcze i duże krąpie). Jokers i kastery w dużym stężeniu zawsze są bardziej „bezpieczne”, niż pozostałe przynęty.

Kacper Górecki

stopka informacyjna
© 2024 Górek-Gliny – Wędkarstwo Wyczynowe
Projekt strony internetowej Studio DEOS