Przechowywanie jokersa to temat wydawałoby się powszechnie znany. A jednak, wciąż wielu wędkarzy ma problem z utrzymaniem dobrej jakości przynęt do czasu wędkowania. Co ciekawe, pisząc ten artykuł jeszcze 5-10 lat temu jego tytuł prawdopodobnie brzmiałby: „Jak ratować jokersa”.
Obecnie branża żywych przynęt jest już bardzo dobrze zorganizowana. Dzięki temu jokers, którego kupujemy nie wymaga reanimacji. Wystarczy go nie zepsuć.
Oczywiście są wyjątki, kiedy wędkarz musi podjąć się ratowania tego co kupił. Przede wszystkim, w krótkich okresach roku, wydobywane larwy są tuż przed końcem swojego istnienia w dotychczasowej formie. Przez to są gorszej jakości – nieruchliwe, posklejane, podatne na zduszenie. Poza tym, oczywiście czasem zdarza się, że ktoś po prostu nawali np. dostawca, pracownik sklepu lub kurier.
Nim przejdę do sedna tematu, omówię od czego zacząć w tej niekorzystnej sytuacji, kiedy jednak musimy zacząć od ratowania.
Może być konieczne z dwóch powodów.
Przede wszystkim, aby oczyścić go z nadmiaru glinki, która skleja larwy i ogranicza dostęp do powietrza.
Uwaga! Cyklicznie zdarzają się partie jokersa, który jest bardzo drobny. Występuje w nim glinka, ale jednocześnie ma on wyrazisty czerwony kolor. Ta barwa zawsze świadczy o dobrej kondycji jokersa. Glinka ta nie jest produktem metabolicznym larw, a elementem ich naturalnego środowiska. W takim przypadku umycie jokersa przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Larwy mogą zacząć się sklejać, wysychać i pękać, bo wspomniana glinka temu naturalnie zapobiegała..
Myjmy tylko takiego jokersa, który wyraźnie się dusi. Objawia się to ciemniejszą barwą, klejeniem do mokrej zabrudzonej gazety i specyficznym nieprzyjemnym zapachem.
Problem wynika z tego, że jokers po prostu nie jest pierwszej świeżości. Przyczyną wcale nie musi być nierzetelność sprzedawcy. Zdarzają się przestoje w wydobyciu jokersa (np. święta, zbyt słaba pokrywa lodowa zimą, okresowe „wyfrunięcie larw”) i wtedy dostępny jest wyłącznie ten z poprzedniego tygodnia.
Drugim powodem mycia jokersa, z którym można się częściej spotkać, to jego przegrzanie. Może ono wynikać z tego, że robaki jechały do nas dwa dni, były źle zapakowane (za mało lodu) lub zwyczajnie zaniedbane.
Kiedy jokers złapie temperaturę (jest wyraźnie ciepły, a nie zimny) to najgorszym co możemy zrobić jest: od razu ulokować go w lodówce. Drastyczna różnica temperatur wpływa na niego wyłącznie negatywnie. W skrajnych przypadkach szok termiczny może go nawet uśmiercić.
Zimna woda z kranu ma zazwyczaj kilkanaście stopni. Dzięki temu, jest idealnym przejściowym środowiskiem przed umieszczeniem jokersa w lodówce, której temperatura jest o połowę niższa.
Jokersa płuczemy do momentu, aż przez cedzak będzie leciała czysta woda. Następnie na suchym ręczniku zawijamy go w mały rulon. W bardzo ciepłe dni, rulon od razu wkładamy do lodówki. Wtedy jokers będzie wytracał nie tylko nadmiar wody, ale również temperaturę. Już po kilkunastu minutach, ręcznik możemy zamienić na 3 warstwy suchej gazety – oczywiście niekolorowej.
Jak już wspomniałem wyżej, w standardzie kupujemy zazwyczaj dobrej jakości przynęty. Jedyne o co musimy normalnie zadbać, to stała niska temperatura. Największym błędem jaki możemy popełnić, to umieścić jokersa w kuchennej lodówce. Takie urządzenia odciągają wszelką wilgoć, przez co larwy zaczynają się nadmiernie osuszać, pękać i ostatecznie sklejać się.
Najlepszą lodówką dla wędkarza jest styropianowy termobox, którego parametry wielkościowe i izolacyjne warto dopasować do naszych potrzeb. Moja lodówka to duża skrzynia obita sklejką, ze styropianem o grubości 5 cm. W niej znajdują się specjalne półki, na których w zależności od potrzeb mogę dowolnie układać przynęty i lodowe wkłady.
Taki box pozwala mi utrzymać niską temperaturę, jednocześnie przechowując sporą ilość przynęt, często dla całej drużyny. Jeśli dysponuje się większym autem, to nawet w kontekście lodówki turystycznej, jest to bardzo ciekawe rozwiązanie.
Aby przechować robaki potrzebne na dwa dni łowienia, wystarczy niewielkie pudełko styropianowe np. te, które dostajemy zamawiając przynęty w www.jokers24.pl. Nie należy usuwać kartonu, bo ten stanowi dodatkową izolację.
Ile lodu?
1,5 l butelka wystarczy na 1-2 kg jokersa i jeszcze troszkę innych przynęt. Zawijamy ją w dwie warstwy gazety i lokujemy tak, aby każdy rulon jokersa miał z nią punkt styku. Np. przy czterech pakietach jokersa, butelkę kładziemy na środku, a po bokach po dwie gazety joka.
Uwaga! W każdym pojemniku, w którym przechowujemy przynęty z lodem: jego dno, boki i wolne przestrzenie warto wypełnić gazetami. A przed zamknięciem lodówki nakryć nimi cały pakunek. Papier świetnie izoluje i jednocześnie zabiera nadmiar wilgoci, powstającej podczas rozpuszczania się lodu. Jest to bardzo ważne, ponieważ zbyt mokre gazety będą przyduszać naszego jokersa.
Powyższe rozwiązanie w ciepłe dni zachowuje swoje właściwości przez okres jednej doby. Nawet, jeśli w chłodniejszym okresie lód utrzyma się dłużej, to i tak po jednym dniu musimy otworzyć lub rozszczelnić pojemnik na kilka minut. Ma to na celu dopływ świeżego powietrza, które dla jokersa jest równie ważne jak temperatura.
A jak przechować robaki kiedy wyjeżdżamy na 2 lub 3 dni?
Potrzebować będziemy większy, a w zasadzie wyższy termobox. Na jego spodzie umieszczamy kawałek kartonu lub grubszą warstwę gazet. Na to kładziemy trzy 1,5-litrowe zamrożone butelki (oczywiście owinięte papierem). Dzięki temu, że się stykają, dwukrotnie dłużej utrzymają się w formie lodowego wkładu. Butelki również od góry izolujemy kartonem lub warstwą gazet. Na tym umieszczamy pakiety z jokersem i całość nakrywamy kolejną warstwą papieru.
Do dłuższego przechowywania konieczny jest także zapas powietrza. Pomiędzy naszym pakunkiem, a pokrywą lodówki musi znajdować się jakakolwiek wolna przestrzeń. Wystarczy kilka centymetrów.
Podsumowując, jeśli spełnimy powyższe warunki, to przez dwa dni do naszego termoboxu nie musimy nawet zaglądać. Dopiero po tym czasie wymieniamy lodowe wkłady I NIC WIĘCEJ. Schłodzony i utrzymywany w niskiej temperaturze jokers, nawet w pełni lata nie powinien zmienić swojej jakości przez co najmniej 4 dni.
Tematem artykułu jest jokers, natomiast zazwyczaj przechowujemy z nim także inne przynęty. Najlepsze miejsce dla kastera, pinek i białych robaków, to bezpośrednie sąsiedztwo lodu. Pinki i białe robaki jeśli mają być w lodówce, to koniecznie unieruchomione w foliowym woreczku (bez powietrza). Ruchliwe wytwarzają temperaturę i amoniak, czyli wszystko co najgorsze dla jokersa. Ochotka haczykowa nie lubi skrajnie niskiej temperatury i bliskości lodu. Zawsze kładę ją na pakietach z jokersem, pod okrywającą pakunek warstwą gazet. Dżdżownice, jeśli mają co jeść i czym oddychać, nie potrzebują lodówki. Wystarczy je chronić przed słońcem i wysokimi temperaturami.
Pora roku i rodzaj jokersa też mają znaczenie
Mocne i stałe schłodzenie to warunek przechowania jokersa w ciepłych porach roku, ale nie tylko. Również dla jokersa, który sam w sobie jest kiepski, niska temperatura stanowi warunek dalszego nie pogarszania jego jakości. W takim przypadku im zimniej tym lepiej. Śmiało możemy go przechowywać z podwójną porcją lodu. Tylko całkowita hibernacja jokersa może zahamować jego obumieranie.
To samo dotyczy jokersa pochodzenia polskiego, który sam w sobie jest znacznie delikatniejszy niż rosyjski. W jego przypadku szczególnie musimy zadbać o to, aby nie wytracił niskiej temperatury. Ponowne schładzanie drastycznie obniża jego jakość. Kiedy go dostaniemy i jest zimny, to naszym jedynym zadaniem jest wymiana mokrych gazet na suche.
Jesienno-zimowy jokers sam w sobie jest bardzo trwały, szczególnie rosyjski. To co wyżej napisałem praktycznie go nie dotyczy. Ewentualnie, może potrzebować umycia po długim okresie przechowywania, które najczęściej nie wymaga żadnej izolacji. Wystarczy, że temperatura w dzień znacząco nie przekracza 10 stopni.
Jokers w czasie zawodów
Lodówki w czasie zawodów potrzebujemy tylko w bardzo upalne dni. Poza tym, przyda się kiedy chcemy w dobrej kondycji zachować nadwyżkę przynęt, np. na kolejną turę zawodów.
Na stanowisku praktyczniejsza będzie lodówka w formie torby izolacyjnej. Styropian jest po prostu nieporęczny.
I to byłoby na tyle.
Kacper Górecki