W dniach 23-26.02.2012 w Szczecinku na jeziorze Wilczkowo odbyły się zawody z cyklu GPP o Mistrzostwo Polski w wędkarstwie podlodowym 2012. W zawodach wzięło udział 19 pięcioosobowych drużyn i kilku zawodników startujących indywidualnie jako Mistrzowie swoich okręgów, co dało łącznie aż 101 zawodników i zawodniczek! Mając przyjemność startu w tak dużej imprezie pozwoliłem sobie napisać kilka słów o przygotowaniach mojej drużyny, a także o samych zawodach.
Skład drużyny (Łowsko.net), z którą miałem przyjemność pojechać do Szczecinka prócz mnie stanowili:
Wojciech Sokolnicki, Tomasz Kupren, Marcin Małachowski, Dariusz Jankowski. Ja I Darek jesteśmy zdecydowanie najmniej doświadczonym ogniwem tej drużyny, dla mnie jest to dopiero drugi sezon startów w zawodach tej rangi, a dla Darka pierwszy! Jako, że pozostała część naszego składu to zawodnicy bardzo doświadczeni i utytułowani mamy od kogo się uczyć. W tym miejscu wypada mi nadmienić, że Darek to najbardziej ambitny wędkarz wyczynowy jakiego miałem możliwość poznać. Jako zawodnik spławikowy zaledwie przez kilka lat startów wygrał wiele zawodów komercyjnych na arenie ogólnopolskiej, co świadczy o jego dużym talencie opartym o sumienną, ciężką pracę nad wodą. Jak się okazało, już w pierwszych poważnych zawodach podlodowych pokonał zdecydowaną większość zawodników, którzy na MŚ regularnie zdobywają dla Polski medale! Jestem przekonany, że już niebawem dzięki ogromnym postępom sportowym niejeden z „kadrowiczów” pozazdrości Darkowi wyników.
Niestety te Mistrzostwa były dla naszej drużyny bardzo pechowe, po dwóch turach byliśmy na 2 miejscu podium, by w trzeciej spaść na 4 przegrywając brązowy medal o 0,5 pkt a srebrny o 2 pkt sektorowe…
Treningi i przygotowanie do zawodów.
Po przyjeździe do Szczecinka we wtorek w nocy mieliśmy dwa dni na treningi co dawało nam możliwość w dużym stopniu rozpoznania łowiska. Założenia treningów powinny być jak najprostsze, a więc sprawdzaliśmy:
– orientacyjną głębokość poszczególnych sektorów,
– jakie ryby występują w partiach jeziora o określonej głębokości,
– na co ryby danego gatunku najlepiej reagują,
– taktyka nęcenia i czynniki, od których będzie zależała,
– taktyka i technika samego łowienia,
– dobór sprzętu.
Pierwszy wniosek pojawił się już po odwierceniu kilku otworów, a mianowicie, że ryb jest dużo. Inne spostrzeżenie po pierwszym treningu były takie, że w łowisku występują głównie płotki o średniej masie 25g i krąpiki o średniej masie 10g. Głębokość łowiska w zależności od sektorów wynosiła od 2,5m do 5m. Im głębiej tym więcej było drobnego krąpia, a im płycej zaczynały wyraźnie dominować płotki.
Wiedząc już jakie ryby dominują w łowisku drugiego dnia musieliśmy ustalić taktykę nęcenia i to co będziemy wrzucać do wody. W krótkich pół godzinnych sesjach treningowych każdy z nas podawał to samo lecz w inny sposób. Po 1,5 godz. mieliśmy przetestowane 3 mieszanki o różnej zawartości zanęty, ziemi i robactwa podawane w różny sposób. Dało nam to masę kolejnych spostrzeżeń:
– jokers nęcił „żyletki”ale też był płotki, które ustawiały się nad krąpiami,
– zbyt duża ilość zanęty szybko syciła ryby,
– sypanie luźnej zanęty z góry rozpraszało ryby obniżając skuteczność połowu,
– donęcanie przynosiło negatywne efekty.
Kolejny etap treningu miał za zadanie dokładne określenie rybostanu w poszczególnych partiach jeziora o różnej głębokości. Spostrzeżenia były takie, że na głębokości do 3,5m odławiane były głównie płotki, a powyżej tej głębokości zaczynały dominować maleńkie krapie, nad którymi żerowała płotka… To, że płoć ustawiała się wyżej niż krąp narzucało technikę ich połowu metodą powolnego opadu mormyszki.
Ostatni etap treningu, który przeprowadziliśmy polegał na przesiedzeniu w jednej dziurze przez 1,5 godz. w celu sprawdzenia tego po jakim czasie ryba odskakuje od zanęty. Jak się okazało kurczowe trzymanie się 1-2 zanęconych dziur skutkować będzie słabym wynikiem w sektorze, gdyż z upływem czasu ustawiają się coraz mniejsze ryby, a donęcanie dodatkowo pogarszało ich żerowanie.
Mądrzejsi po dwóch treningach na zawody przygotowaliśmy dwie mieszanki zanętowe. Pierwsza składała się z 50% zanęty i 50% ziemi torfowej – tak treściwa zanęta była przeznaczona na pierwszą godzinę zawodów, by szybko kupić i odłowić jak największą ilość płotki. Do tej mieszanki dawaliśmy jedynie niewielką ilość grubej ochotki, by nie nęcić drobnego krąpia. Druga zanęta była znacznie uboższa bo zawierała zaledwie 20% zanęty, resztę stanowiła ziemia torfowa i duża ilość jokersa. Ta mieszanka pozwalała odławiać ryby po 1 godzinie, kiedy to zaczynały one wyraźnie słabiej żerować. Sama zanęta nie miała większego znaczenia, byleby była drobna i w tym elemencie nie było konieczności trzymania rygoru w drużynie. Każdy z nas na co dzień stosuje zanęty innych producentów, które potrafi odpowiednio przygotować i wie jak się zachowują w wodzie. Osobiście przygotowałem połączenie 1 do 1 zanęt Platinum Płoć i GPX Zbyszka Milewskiego, to zawsze się sprawdza jak jest dużo drobnej i średniej ryby. Do przerębla zawsze wrzucaliśmy po 1 kuli wielkości mandarynki i pod żadnym pozorem nie donęcalismy.
Taktyka samego łowienia była bardzo prosta, jeśli przez 10 sekund od spuszczenia mormyszki nie było brania natychmiast należało zmieniać otwór, a gdy w obu nie było brań odejść kilkanaście metrów i wiercić kolejne dwa otwory. Wyczekiwanie ryb na tym łowisku przynosiło bardzo słabe rezultaty!
Nie bez znaczenia oczywiście było odpowiednie przygotowanie sprzętu! Nadmienię, że wiatr przez dwa dni zawodów wiał z prędkością od 70 do 100km/h!!! Taka wichura determinowała stosowanie cięższych mormyszek i bardzo krótkich kiwaków. Żyłka musiała być elastyczna ale nie bardzo miękka, gdyż taka bardzo szybko się plątała! Rewelacyjnie spisała mi się żyłka Mivardi Terminal evo-x, która przy grubości 0,085 przez 4 dni ani razu mi się nie splątała.
Zgodnie z założeniami łowiliśmy przez 3 tury i obrana taktyka jeśli nie popełnialiśmy błędów nie zawodziła. Najmniej popełniliśmy ich ja i Darek co skutkowało bardzo równymi, dobrymi wynikami przez wszystkie tury za co los obdarzył nas miejscami w pierwszej dziesiątce całych zawodów! Jest to dla nas jak i całej drużyny duży sukces na tej rangi imprezie. Niesmak pozostał jedynie ze względu na klasyfikację drużynową, gdzie byliśmy największymi przegranymi stając tuż obok podium.
Na koniec pragnę wyrazić swoją opinię na temat samej organizacji tego GPP, a mianowicie było to niemal perfekcyjnie zorganizowane przedsięwzięcie!
Na każdym kroku odczuć się dało zadowolenie startujących z ciężkiej pracy organizatorów, za co w imieniu wszystkich kolegów serdecznie dziękuję!
Kacper Górecki
materiały pochodzą ze stron:
www.lowisko.net
http://www.wedkarstwopodlodowe.pzw.org.pl/