Działy tematyczne

Grand Prix Polski 2014 w wędkarstwie spławikowym – podsumowanie i refleksje.

./

Na początku roku odebrałem od Zbyszka Milewskiego telefon z propozycją startu w spławikowym GPX Polski – najwyższej klasie rozgrywek wędkarskich w kraju. Z jednej strony było to dla mnie oczywiście ogromne wyróżnienie, z drugiej jednak byłem pełen obaw czy sportowo i mentalnie jestem gotów rywalizować z rodzimą elitą „spławikowców”. Zbigniew Milewski to mój największy wędkarski autorytet i jednocześnie wyłącznie Jemu zawdzięczam możliwość poznania spławikowego rzemiosła na najwyższym poziomie. Mając pełne zaufanie do Zbyszka uznałem, że nie rzucałby mnie na tak głęboką wodę bez wiary w moje umiejętności.

Podsumowanie GPP 2014.

Zacznę od analizy końcowej klasyfikacji GPP, z którą można zapoznać się TUTAJ>

Podobnie jak w latach poprzednich klasą samą dla siebie jest cała drużyna Trapera, która zdecydowanie wygrywa wszystkie możliwe i prowadzone klasyfikacje. Zapewne nie tylko moim zdaniem przez najbliższe lata chyba nikt nie jest w stanie zastąpić ich miejsca na szczycie spławikowej elity naszego kraju.

Monopol na wygrywanie „Traperów” nie jest dziełem przypadku. Powstał na bazie wielu lat doświadczeń aktualnych i byłych już zawodników tegoż klubu. W minionym sezonie GPX mogłem osobiście poznać pełnię Ich profesjonalizmu. Każdy z zawodników klubu Traper reprezentuje najwyższe możliwe umiejętności indywidualne. W połączeniu z wzorową zespołowością i doświadczeniem zwyczajnie musi się to przekładać na sportową dominację.

Drugą siłą naszej ligi są zawodnicy pierwszej drużyny Sensas’a. Ich motorem napędowym są bardzo wysokie umiejętności indywidualne. W przeciwieństwie do drużyny Trapera bardzo dobre starty przeplatają przeciętnymi, co ostatecznie przekłada się na wyraźną dysproporcję w punktacji rocznej.

Zasłużone trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej uzyskała ekipa Robinsona, która średnio o jedną pozycję w każdej z eliminacji ustępowała drużynie Sensas Białobrzegi.

Pozostałe 9 ekip, które utrzymały się w pierwszej lidze prezentują bardzo zbliżony poziom o czym świadczyć może zaledwie 11 pkt, które dzielą kluby z miejsc 4-12. Dla porównania różnica między 1 a 3 ekipą to 23 pkt… Dość wyraźnie od średniego poziomu Ligi odstawały kluby z Krakowa i Swarzędza.

Analizując klasyfikacje indywidualne widać, że dysproporcje uzyskiwanych wyników nie są duże co świadczy o bardzo wysokim i wyrównanym poziomie wędkarskim całej ligi. Nawet najlepszym zdarzały się duże wpadki, a ich ilość była odwrotnie proporcjonalna do zajętego miejsca w rocznej klasyfikacji.

Prywatne refleksje.

Swój debiut w GPP oceniam pozytywnie. W żaden sposób nie nawiązałem swoimi wynikami do ścisłej czołówki, ale też nie byłem jej „tłem”. Dużym plusem jest dla mnie stabilność uzyskiwanych przeze mnie wyników, które z pewnością przyczyniły się do utrzymania klubu Mivardi w lidze. Przed sezonem spotykałem się z przykrymi komentarzami ukazującymi mnie w roli „chłopca do bicia” w konfrontacji z zawodnikami I ligi. Na szczęście owe prognozy nie znalazły potwierdzenia w praktyce.

Poziomu sportowego GPP w żaden sposób nie można porównać do innych rozgrywek spławikowych w kraju. Kiedyś usłyszałem określenie porównawcze GPP do „rzeźni”, co w jakimś stopniu odpowiada zaciętej rywalizacji jaka ma tam miejsce.

Rozgrywki spławikowego GPX Polski w opinii publicznej prawie nigdy nie generują pozytywnych komentarzy, negatywnych natomiast słyszy się całe mnóstwo. W związku z tym przedstawię moje refleksje, które z pewnością są zbliżone do zdecydowanej większości zawodników i otoczenia biorącego czynny udział w tych wędkarskich zmaganiach.

Plusy.

Nie ma ich wiele. Ich ilość i treść zależna jest od tego jakie są nasze oczekiwania. Z mojej perspektywy największym i jedynym plusem startów w GPP jest możliwość dynamicznego podnoszenia swoich umiejętności i ogólnego rozwoju sportowego. Jeśli ktoś poradzi sobie w tej lidze może liczyć na wysokie lokaty we wszystkich pozostałych zawodach spławikowych w kraju. Wielu zawodników w tym również moja osoba poprzez udział w najwyższej klasie rozgrywek po prostu realizuje swoje sportowe ambicje.

Z perspektywy niepodzielnie dominującej w lidze drużyny Trapera kolejne sukcesy w GPP są konieczne do utrzymania jej zawodników w kadrze narodowej i reprezentowania Polski na zawodach międzynarodowych tj. Mistrzostwach Europy, Mistrzostwach Świata i Klubowych Mistrzostwach Świata.

TO TYLE PLUSÓW…

Minusy.

Tych jest wiele! Zawody GPP organizowane są przez okręgi PZW i to jest w zasadzie główna przyczyna większości negatywnych opinii na temat sportu wędkarskiego w Polsce. Jestem przekonany, że w większości okręgów są osoby, którym zależy na pozytywnym „pokazaniu się”, lecz sama struktura tegoż stowarzyszenia nie pozwala nikomu rozwinąć skrzydeł. Zawody GPP organizowane przez okręgi są zwyczajnym źródłem ich dochodu. Jest to o tyle przykre i niezrozumiałe, gdyż to my wędkarze utrzymujemy włodarzy i urzędników tego stowarzyszenia płacąc wysokie składki. My ich utrzymujemy, a oni w ramach zadość uczynienia na nas zarabiają…

Startowe na GPP jeśli się nie mylę wynosi 250-300zł. Przy około 100 uczestnikach daje to pulę 25-30 000 zł. Dysponując takimi środkami każda większa firma wędkarska czy klub zorganizowałyby zawody, które wspominano by latami. Na finałach zawodów komercyjnych, gdzie zawodnicy nie płacą wpisowego włodarze firm wędkarskich są w stanie zapewnić wspaniałą organizację i pulę nagród porównywalną z wartością wpisowego na GPP. Wychodzi na to, że potrafią zrobić coś z niczego przy odrobinie dobrej woli i Ich przedsiębiorczości, natomiast PZW z konkretnej, dużej puli finansowej chce wygenerować możliwie największy dochód kosztem samych zawodników.

Wystarczyłaby odrobina dobrej woli ZG PZW, który powierzyłby organizację GPP klubom wędkarskim i sport spławikowy w Polsce nie tkwiłby w stagnacji.

Takie działania PZW determinują wśród wielu czołowych zawodników wątpliwości: „do czego mi to potrzebne? co ja z tego mam?” itd. Mimo to u większości uzależnienie od sportowej rywalizacji wygrywa z niechęcią do „bylejakości” GPP.

Wspomniana „bylejakość” wiąże się z kilkoma aspektami. Jak w każdej sportowej lidze zawodnicy kosztem wielu wyrzeczeń i ogromnego nakładu pracy walczą o prestiż i uznanie. Zwycięzcy najwyższej klasy rozgrywek wędkarskich honorowani są tandetnymi pucharkami przy jednoczesnym uścisku dłoni „prezesa”. O ich zwycięstwie wyczytamy jedynie na jednej z ostatnich stron „mięsiarskiego” czasopisma lub w nielicznych wzmiankach na stronach PZW typu: „Nad Kanałem Żerańskim spotkali się wędkarze wyposażeni w wędki z zestawem spławikowym zakończonym haczykiem. Najlepsi w siatkach mieli płocie, leszcze i ukleje…„.

Uważam, że krytyce należy poddać także niemal całkowitą powtarzalność łowisk GPP, która jest konsekwencją powierzenia ich organizacji okręgom PZW. Te z oczywistych względów organizują je na tych samych wodach – bo tak jest najłatwiej i najwygodniej. W efekcie do znudzenia łowimy drobnicę na zestaw skrócony lub krótkie baty.

 

Kacper Górecki

stopka informacyjna
© 2024 Górek-Gliny – Wędkarstwo Wyczynowe
Projekt strony internetowej Studio DEOS