Zbiornik Słok w Bełchatowie powszechnie uznawany jest przez zawodników za jedno z najtrudniejszych łowisk w Polsce. Płocie, które licznie w nim występują są równie lub bardziej doświadczone zawodami niż wielu rywalizujących tam wędkarzy. Tylko bardzo duże stado w łowisku sprawia, że można je niemal bezkarnie odławiać, czyli np. podczas prywatnego wędkowania, albo przy odrobinie szczęścia w połączeniu perfekcyjną taktyką. Niewielkie detale w nęceniu czy podaniu przynęty mogą sprawić, że bełchatowska płoć jedynie z politowaniem spojrzy na naszą ochotkę.
Tym razem organizatorzy lepiej przemyśleli terminarz i zawody na Słoku odbyły się już po tarle płoci. Dzięki temu GP Polski mogło rozegrać się w bardzo sportowych i równych warunkach.
Po treningach nasza drużyna była w pozytywnym nastroju. Nie mieliśmy obaw i powodów do narzekania.
Udane treningi ograniczyły naszą czujność i jak się później okazało w pierwotnej taktyce pewne elementy nie były dopracowane.
Najlepsze efekty mieliśmy nęcąc mieszanką ziemi i gliny Argile doklejonej bentonitem + nieodzowny jokers w ilości 600 ml.
Niezawodność mieszanki podczas treningów sprawiła, że jako jej pomysłodawca przeoczyłem konieczność przekazania szczegółów dotyczących dowilżenia i stopnia ściśnięcia kul. Podane zostały jedynie proporcje gliny : jokersa : kleju.
Jako, że w zespole mamy 4 seniorów, jeden z nas musi łowić indywidualnie. Jako najmłodszemu wypadało mi wskazać właśnie siebie mimo, iż Zbyszek przed zawodami zaznaczał, że po chorobie nie czuje się na siłach i to On powinien startować indywidualnie.
Sobotnia tura nie była dla nas udana. Zbyszek był dopiero 9 w sektorze, Asia 8, Szymek, Paweł i Pawet zrobili piątki sektorowe. Paradoksalnie tylko mi dopisało szczęście, wygrałem sektor, jednak mój wynik nie liczył się do klasyfikacji drużynowej.
Uważam, że nasz rezultat drużynowy był dużo gorszy od tego, na który zapracowaliśmy i w dużym stopniu został zaniżony przez brak zwykłej odrobiny szczęścia i wiele indywidualnych niedociągnięć. Stymulatorem błędów był brak wskazówek dotyczących dokładnego przygotowania konsystencji i spoistości kul na wstępne nęcenie, za co osobiście ponoszę odpowiedzialność.
Na drugą turę przygotowaliśmy wariant testowany przez Pawła na piątkowym treningu, który również był porównywalnie skuteczny. Połączyliśmy ze sobą Argilę i glinę double leam, a zamiast bentonitu do doklejenia połowy mieszanki używaliśmy Collera. Reszta pozostawała bez zmian.
Zbyszek ze względu na złe samopoczucie poprosił o to, by w niedzielę mógł startować indywidualnie. Dodatkowo do końca nie opuszczał Go pech w losowaniu. Drugi raz trafił na dokładnie to samo stanowisko w słabszej strefie sektora, w dodatku obok Zbyszka wylosował Pawet.
Również i mnie los obdarował kiepskim stanowiskiem, nie dającym większych szans na czołowe lokaty.
Pogoda w niedzielę wyraźnie zmieniła się, północny, silny wiatr bardzo schłodził powietrze. Ryby żerowały nieporównywalnie słabiej niż w sobotę.
W II turze połowiliśmy lepiej niż w sobotę, jedynie w sektorze juniorów zaliczyliśmy poważną wpadkę. Ostatecznie z 11 miejsca po I turze awansowaliśmy na 9 pozycję w końcowej klasyfikacji drużynowej.
Zawody na Słoku oceniam bardzo pozytywnie. Dobry termin sprawił, że rywalizacja odbywała się w sportowych okolicznościach. Ryby były dość równomiernie rozmieszczone w łowisku i to przede wszystkim taktyka i umiejętności decydowały o wyniku. Oczywiście były miejsca lepsze i wyraźnie gorsze, ale w skali 5-osobowej drużyny nie miało to istotnego wpływu na jej wynik końcowy.
To był wymarzony weekend dla drużyny Fiume, która dość nieoczekiwanie, ale zasłużenie wygrała w koronnej klasyfikacji, a Rafał Bielewicz został zwycięzcą indywidualnym GPP Bełchatów 2017. Gratuluję!
Jak wiadomo nie zwycięstwa, a porażki uczą najwięcej. W obu turach zdobyliśmy po jednym sektorowym zwycięstwie i w obu przypadkach dotyczyło osoby, która skutecznie przełowiła na treningu stosowany system nęcenia. To pokazuje jak ważne na tak trudnym łowisku są detale.
Kacper Górecki