Działy tematyczne

GP Polski w Klimontowie, zb. Szymanowice 25-27.09.2015 r.

W pierwszej lidze startuję już drugi sezon, a dopiero pierwszy raz przygotowuję  jakąkolwiek relację z zawodów GP Polski. Do tej pory tego nie robiłem, by nie promować beznadziejności tego co włodarze PZW fundują elicie polskiego spławika. Uwłaczająca jest przede wszystkim relacja wysokości wpisowego do jakości i oprawy imprez GPP. Przypomnę, że opłata za jednego zawodnika to zawsze 250-300 zł, a dla porównania w tej samej klasie rozgrywek w Czeskiej Republice – 40 zł (!!!). W obu przypadkach jedyną liczącą się nagrodą jest prestiż. Jak wynika z konkretnych danych statuetka podana z rąk polskich „działaczy” kosztuje wielokrotnie więcej niż gdziekolwiek w Europie. Nie mniej irytujące są corocznie powtarzane te same przeżarte łowiska z małą lub średnią populacją „drzazg”. Ryba wielkości palca to standard, tą większą od dłoni zwykliśmy określać bonusem.

Przed wyjazdem na przedostatnie tegoroczne GP dowiedzieliśmy się, że Szymanowice nie są tym samym łowiskiem, które znaliśmy z lat poprzednich. Wzrosło pogłowie i tak bardzo licznych płotek kosztem ich wielkości, która średnio zmalała o połowę. Zarybienia i zakaz zabierania leszczy sprawił, że w zalewie dość licznie występują średnie i dość duże leszcze (nawet do 2 kg).

2

Informacje te potwierdziły się podczas dwóch dni treningów. Sektory kobiet i juniorów obfitowały w 15-25g płoteczki. Tak samo prezentował się najpłytszy u seniorów sektor A. Znacznie głębsze sektory B i C dawały szanse złowienia konkretnych ryb. Mając to na uwadze, w tej części zbiornika trenowaliśmy wyłącznie odległościówkę.

Losowanie na pierwszą turę było dla mnie bardzo pozytywne, gdyż uniknąłem płytkiego sektora A i łowienia sieczki. Z taktyką polowania na grubsze ryby daleko poza linią tyczek czułem się komfortowo i dość pewnie. W piątkowy wieczór namoczyłem 2kg kukurydzianej paszy – tak nazywam moją klubową zanętę Breme. Rano po ponownym dowilżeniu dodałem do niej 4 kg gliny double leam i 2 kg ziemi rozpraszającej (torfowej). Zadbałem o to, by mieszanka miała konsystencję wyraźnie wilgotną i klejącą.

Sobota przywitała nas koszmarną pogodą. Wiał bardzo zimny i silny północny wiatr, któremu towarzyszyły ciągłe opady deszczu. Tego dnia byłem prawdopodobnie najmniej „uzbrojonym” zawodnikiem GPP na przestrzeni ostatnich lat. Na stanowisko wniosłem tylko dwa zestawy (14 i 16g), oba na wędkach z kołowrotkiem. O jedną więcej uzbroił mój wędkarski Mentor Zbyszek Milewski. Pozostali zawodnicy bez wyjątku rozkładali tyczki, niektórzy baty i duża część również odległościówki. Złowienie kliku dużych ryb w kontekście mikropłotek musiało dawać wysoką pozycję i z tego powodu nie zamierzaliśmy kalkulować.

Do 6l zanęty dodałem 250g jokersa, 100g ochotki i szklankę kastera. Na donęcanie odłożyłem pół litra dendrobeny, 250g ochotki i tyle samo jokersa i kastera. Nie żałowałem też bentonitu, którego zużyłem około 0,5 kg. Kilkadziesiąt porcji zanęty dość poprawnie wystrzeliłem na 35 metr.

Przez pierwszą godzinę nie miałem kontaktu z dużą rybą. Od mojego trenera wiedziałem, że Zbyszek w tym czasie złowił już 4 leszcze i wyraźnie prowadził w sektorze B. Po 90 minutach zanętę „dopaliłem”  Sweet Magic’iem i po kilku strzałach zaciąłem pierwszą konkretną rybę.

xx

Systematyczne i precyzyjne donęcanie wyraźnie pobudzało pojedyncze większe ryby. Ostatecznie do mojej siatki trafiło kilka leszczy i mały jesiotr.

7

Bezkompromisowa taktyka zarówno mi jak i Zbyszkowi przyniosła jedynki sektorowe. Nasze wyniki wagowe były bardzo zbliżone tj. 9055 i 9325 pkt. Krzysiek i Asia wywalczyli dwójki sektorowe, szczęścia zabrakło jedynie Łukaszowi, który w sektorze juniorów odnotował najsłabszy rezultat. Mimo to po pierwszej turze zajmowaliśmy rewelacyjne drugie miejsce.

O ile w sektorach B i C odległościówka była pewnikiem to w sektorze A, który mi przypadł na niedzielę była wielkim ryzykiem. Mimo to postanowiłem je podjąć. Niestety zgodnie z przypuszczeniami leszczy w mojej strefie zabrakło i musiałem ponieść konsekwencje bezkompromisowej taktyki – zgasiłem światło :) Złowiłem zaledwie 3 małe leszczyki i do przyzwoitej lokaty zabrakło jednej konkretnej sztuki. Wszyscy pozostali zawodnicy w moim podsektorze złowili po kilkaset małych rybek.

Klasą sam dla siebie był Zbyszek, który po raz drugi „pozamiatał” w sektorze B i ostatecznie zwyciężył zdecydowanie klasyfikację indywidualną GPP w Klimontowie. Potwierdził, że jest bezsprzecznie najlepszym w Polsce fachowcem w łowieniu poza linią trzynastego metra. Jestem szczęściarzem, że los pozwolił mi uczyć się od tak wybitnego fachowca.

5 (2)

Mimo dwóch wpadek drugiego dnia udało się nam utrzymać rewelacyjną drugą pozycję w klasyfikacji drużynowej całych zawodów.

9

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Radkowi Wojtakowi za pomoc, zaangażowanie i poświęcony czas zarówno przed jak i w trakcie zawodów w Klimontowie.

Wyniki I tura>

Wyniki II tura>

Wyniki końcowe>

Galerii zdjęć brak (Basia była tym razem na urlopie:))

12087603_971979236183374_1471325154_n

Kacper Górecki

stopka informacyjna
© 2024 Górek-Gliny – Wędkarstwo Wyczynowe
Projekt strony internetowej Studio DEOS