Cała masa stale odbywających się sportowych imprez wędkarskich na Kanale Żerańskim w Warszawie skłoniła mnie do tego, by poprosić Damiana Furmańczyka o kilka szczerych zdań na temat sposobu na tamtejsze płocie. Uważam, że artykuł Damiana jest wyjątkowo merytoryczny i wiedzę w nim zawartą można śmiało wykorzystać na innych tego typu łowiskach.
———————————————————————–
Płoć z Kanału Żerańskiego to temat bardzo delikatny, bowiem z roku na rok tej ryby jest w opisywanym łowisku coraz mniej.
Najlepszą porą na żerańskie płocie jest późna wiosna i jesień, poczynając od połowy września na ostatnich dniach października kończąc. Płocie w kanale pojawiają się cyklicznie i nie ma szablonu, który pozwoliłby dopasować się, lub używając gwary wędkarskiej – wstrzelić w ich dobre żerowanie. Dobrym wynikom z pewnością sprzyjają stabilne warunki pogodowe i niska presja wędkarska w miejscu naszego połowu. W weekendy trudno o miejsce, w którym będziemy sami, gwarantujące jednocześnie komfortowe warunki brzegowe i wizualne, dlatego najlepiej nad kanał wybrać się w dzień powszedni i to z samego rana.


Do podania jokersa oraz innych smakołyków podczas polowania na płocie używam glin i ziem firmy „Górek-Gliny”. Moją ulubioną mieszanką na Kanał Żerański jest mieszanka Gliny Argile, Ziemi Torfowej oraz Glinki Extra w proporcji 2:2:1 (łącznie 5 kilogramów). Glinę dzielę na 3 części, przy czym pierwsza część, największa, posłuży do podania robaków bez mieszania z klejem oraz innymi „gratisami”. Drugą część wykorzystam do podania kulek nafaszerowanych robakami za pomocą kubka zanętowego, zaś trzecią część zmieszam z gliną i jokersem tworząc swojego rodzaju miks zanętowy.

Ta powinna łączyć w sobie dwie cechy – mieć drobną frakcję i dobrze pracować. Na kilkugodzinny wypad z pewnością wystarczy nam 1,5 kilograma zanęty płociowej oraz dużą garść konopii gotowanych, które dodamy tuż przed lepieniem kul. Jesienią warto do całości dodać 0,5 kilograma biszkoptu miodowego z melasą (epiceine), który dosładza zanętę i pobudza zwłaszcza większe egzemplarze ryb, nie tylko płoci. Zanętę po wstępnym domaczaniu przecieramy na grubym sicie i odstawiamy, aby „doszła”. Jeśli mieszanka jest zbyt jasna powinniśmy dodać odpowiednią ilość barwnika – tyle, aby kolorystycznie zbliżyć się do barwy gliny.
Zanęta powinna być puszysta i lekka, a po sformowaniu w kulę powinna bez problemu dawać „skruszyć się” do stanu pierwotnego. Na pierwsze nęcenie polecam przygotować 5-6 kul wielkości piłki tenisowej, 1/3 mieszanki wymieszać z gliną (do donęcania), oraz zostawić 200-300 gram zanęty czystej również na donęcanie.

Pozostały nam jeszcze kulki do kubeczka, które podamy na samym środku łowiska. Z przygotowanej mieszanki tak jak wspomniałem odłożyłem wcześniej troszkę gliny – 0,5 kilograma w zupełności wystarczy. Do tego dorzucam 0,2 litra jokersa, troszkę parzonej pinki i garstkę gotowanej konopii (przy polowaniu na leszcze doszłyby jeszcze cięte gnojaki i ochotka hakowa). Uzupełnieniem miksu jest niespełna 100 gram Bentonitu „Górka”, który z powodzeniem sklei taką ilość robaczków. Kulki będą formowały się jak plastelina, przy tak dobranych proporcjach powinny być nafaszerowane robaczkami. Do nęcenia głównego wyklejamy całość, co w praktyce da nam 5-6 kulek do kubeczka.
Zanęty i gliny mamy zatem gotowe, a ich przygotowanie nie powinno nam zajęć więcej czasu niż przeczytanie tego tekstu.
Do nęcenia głównego wyklejam 10 kul miksu glin z jokersem, 5-6 kul czystej zanęty płociowej z dodatkiem gotowanych konopii oraz kilka kulek sklejonej gliny naszpikowanej mięsnymi dodatkami. Wskazane jest jeśli wrzucana na Żerańskim glina i zanęta rozpada się dopiero po dotarciu na dno lub opadając w słupie. Zbyt duża smuga przy powierzchni może zwerbować w nasze łowisko hordy miejscowych uklejek. Sama praca pionowa zanęty nie będzie już w takim stopniu prowokowała ich do żerowania.
Zanęta wrzucona, teraz czas chwycić za zestaw. Płocie będziemy tutaj łowić 11 lub 13 metrowym wędziskiem nasadowym. Głębokość kanału waha się od 2 ponad 2,5 metra, dlatego najczęściej łowić będziemy topem 3-elementowym.

Z uwagi na raczej jeziorowy niż kanałowy charakter tej wody sprawdzają się tutaj smukłe spławiki z metalową lub cienką, plastikową anteną. Przedział 0,3-2 gramy powinien w zupełności wystarczyć, jednak kilka razy w roku kanał przyspiesza i zmienia się w miniaturową rzeczką, na której 10-gramowy spławik może okazać się niewystarczający, dlatego kilka lizaków także warto mieć w zapasie (razem z paczką kleju na wszelki wypadek).
Żerańskie płocie uwielbiają grę przynętą, dlatego nie powinniśmy leniwie czekać na branie, a wręcz przeciwnie – podnosić, przesuwać, tańczyć zestawem, mniej więcej tak jakbyśmy łowili na mormyszkę. To nie polowanie na pasywne leszcze, tutaj nasza aktywność zostanie nagrodzona.
Donęcać nie powinniśmy do momentu, kiedy brania zdecydowanie osłabną lub całkowicie zanikną. Biorące płocie nie lubią, gdy coś spada im na głowę. Inaczej sprawa ma się ze strzelaniem z procy pinkami lub konopiami. Jeśli w łowisku żerują pokaźne okazy płoci lub leszczy jest to jak najbardziej wskazane. Często takim zagraniem podniesiemy rybę znad dna i będziemy ją łowili z opadu.

Do metody pełnego zestawu powinniśmy przygotować tutaj 7 metrowe wędzisko, którego zestaw powinien być odrobinę mocniejszy niż w przypadku tyczki. Bat będzie równie skuteczny w warunkach bezwietrznych i przy „Stojącym kanale”. Jeśli woda płynie i wiatr daje o sobie znać, zestaw skrócony będzie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem.
Matchówka szczególnie popularna jest na odcinku w okolicach portu przy ul. Modlińskiej oraz w Aleksandrowie. Są to łowiska, w których płoć występuje prawie cały rok, często uciekając przed wędkarzami pod drugi brzeg. Spławiki na tutejsze płocie powinny posiadać cienkie anteny, a odpowiednia gramatura to 6-10 gram.
Do pełni szczęścia potrzeba nam… no właśnie szczęścia, takiego wędkarskiego farta. Często bywa bowiem tak, że ryba nie chce współpracować, choć z naszej strony wszystko zostało zrobione idealnie. Jestem jednak przekonany, że po zastosowaniu się do powyższych wskazówek nasze szanse na regularne łowienie ładnych płoci zdecydowanie wzrosną.
Na koniec jedna bardzo ważna uwaga – wybierając się nad Żerański nie zapomnijcie podbieraka. Miejscowi wędkarze niejednokrotnie tracili tutaj rybę życia, lekceważąc miejscowy rybostan. W Żerańskim obok licznej drobnicy pływają medalowe leszcze i płocie, a pomiędzy nimi także liny i karpie. Warto przygotować się na spotkanie z takim rozbójnikiem, który zwłaszcza jesienią potrafi mocno „namieszać”.
Damian Furmańczyk