Donęcanie.
Ideą donęcania jest dostarczanie rybom substratów potrzebnych do ich żerowania lub w momencie, gdy nie żerują ma je do tego w jakiś sposób zachęcić. W ogólniejszym rozumieniu prawidłowo przeprowadzone i przemyślane donęcenie ma utrzymać lub ściągnąć ryby w łowisko. Osobiście donęcam praktycznie wyłącznie przy użyciu podajnika kubkowego.
Opracowanie taktyki wstępnego nęcenia nieodzownie wiąże się z taktyką donęcania – jest to umiejętność niezwykle trudna. To właśnie na tym w największym stopniu skupiają się kluby startujące w zawodach najwyższej rangi. Poprzez taktykę w tym przypadku należy rozumieć to czym donęcamy, w jakich ilościach i w jakich momentach (lub przedziałach czasowych). Jedynie bardzo doświadczeni zawodnicy w tej kwestii popełniają mało błędów.
Niestety trudno tutaj o konkrety, można ewentualnie przytoczyć pewne zasady.
W pierwszym etapie musimy ocenić czy i jak ryby reagują na donęcanie. Im gorsza jest ich reakcja tym więcej „towaru” musimy podać przy wstępnym nęceniu. Przy jednorazowym obfitym nęceniu warto wrzucić kule mniej i bardziej sklejone, by stopniowo pracowały i utrzymywały ryby.
Następnie powinniśmy ocenić to kiedy należy donęcać. Są dwie podstawowe opcje. Systematycznie w określonych odstępach czasu lub wówczas, gdy brania zanikają. W pierwszym przypadku dotyczy to sytuacji gdy leszcze dobrze żerują i donęcanie nie dość, że im nie przeszkadza to może je jeszcze dodatkowo pobudzać. Donęcanie przy zaniku brań (więc często i ryb) stosowane jest, gdy ryby są płochliwe i nie lubią jak coś „spada im na głowę”. Należy jeszcze wspomnieć o donęcaniu seriami po kilka kul. Ma ono zastosowanie, kiedy ryb jest sporo a systematyczne donęcanie nie wpływa na nie zbyt korzystnie – wówczas lepiej czynić to rzadziej a bardziej obficie.
Nie mniej ważne jest to czym należy donęcać i w jakiej formie. Wariantów jest kilka:
1. Double leam + robaki – praktycznie zawsze skuteczne.
2. Glina rozpraszająca + robaki – tworzona chmura ściąga ryby w łowisko, skuteczna gdy leszcze żerują nad dnem.
3. Przemoczona zanęta – gdy leszcze dobrze żerują donęca się nią na przemian z wariantem 1.
4. Niedomoczona zanęta + glina rozpraszająca + robaki – sprawdza się na nieduże leszcze żerujące tuż nad dnem.
W tych 4 wariantach tak na prawdę są dwa podstawowe: określić je można jako ciężkie (1 i 3) i lekkie donęcanie (2 i 4). Różnią się one znacząco – przy donęcaniu ciężkim nie mącimy wody a nasz „towar” wyraźnie przywiera i ścieli się po dnie.
W drugim wariancie w łowisku robimy chmurę zanętową, tworzy się swoista zawiesina, która mąci wodę. Który z nich będzie skuteczniejszy to akurat można łatwo i szybko stwierdzić na treningu. Zazwyczaj lekkie donęcanie można z góry wyeliminować, gdy chcemy wyselekcjonować większe ryby spośród licznej drobnicy – ta zawsze reaguje na obłok w wodzie.
Najczęściej popełniane błędy.
Zakładając, że wybierzemy odpowiedni moment na donęcenie i podamy co trzeba to mimo wszystko łatwo jeszcze popsuć sobie łowisko. Najczęstszym błędem jest podawanie zbyt dużej kuli. W większości przypadków leszcze płoszą się, gdy uderzająca o dno kula wznosi tuman osadu dennego czy zanęty. W takim przypadku taką porcję najlepiej podzielić na 3 mniejsze wielkości małego orzecha włoskiego.
Innym kardynalnym błędem jest hałasowanie podczas donęcania, zwłaszcza wszelkiego rodzaju gwałtowne uderzenia kubkiem o taflę wody. Podczas nęcenia jak i donęcania musimy ściśle określić punkt odniesieniana na przeciwległym brzegu, by w określonej pozycji zawsze nęcić precyzyjnie i nie rozpraszać ryb.
Leszczowe „dopalacze”.
Celowo przez kolejne części ani razu nie poruszyłem tego tematu, chcąc podkreślić znikome znaczenie wszelkich dodatków w porównaniu do tego o czym pisałem. Wśród wędkarzy najpopularniejsze są atraktory, które w moim odczuciu prędzej zaszkodzą jak pomogą i sam zupełnie ich nie stosuję podobnie jak chyba większość znających się na rzeczy zawodników.
Dodatkiem, który stosuję bardzo często niezależnie od pory roku jest Sweet Magic. Jest to super-skoncetrowany preparat do słodzenia glin i zanęt. Ryby mają bardzo wyczulony zmysł smaku przez co środek ten bardzo często znakomicie pobudza je do żerowania. Dodaje się go w ilościach śladowych (1 łyżeczka na 10litrów mieszanki) przez co w żaden sposób nie wpływa na naszą glinę czy zanętę prócz tego że ta w łowisku uwalnia słodki obłok. Sweet Magic przez trzy lata istnienia na rynku zdobył sobie ogromną popularność.
Prócz słodzika w moim arsenale „dopalaczy” znajdują się tylko barwniki jako środki obłokotwórcze. Jeśli leszcze reagują na jasną chmurę tworzę coś co francuscy zawodnicy nazywają litou – połączenie jasnej rozpraszającej Argile z żółtym barwnikiem (0,5kg gliny + 100g barwnika). Litou dodaję do gliny lub zanęty którą donęcam lub obtaczam w nim gotową kulkę.
Na tym kończę czwartą a zarazem ostatnią część tego artykułu na temat nęcenia leszczy. Uważam, że stanowi ona wartościowe kompendium wiedzy dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę z zawodami wędkarskimi. Niestety rozczarują się Ci, którzy myślą, że wiedza teoretyczna od razu zaowocuje świetnymi rezultatami. Wyniki przychodzą wraz z latami startów, podczas których nabieramy pewnego automatyzmu działań wynikającego z nabytego doświadczenia i umiejętności czysto technicznych.
W ostatniej części opiszę budowę zestawu i technikę łowienia leszczy w wodach stojących.
Kacper Górecki