Do opublikowania poniższych wskazówek skłonił mnie wygląd sliderów kolegi, który z początkiem sezonu rozpoczął intensywną naukę odległościówki. Przypomniałem sobie wówczas moje początki, kiedy to faktycznie też płaciłem frycowe za brak odpowiedniego doświadczenia.
Spławik odległościowy jak łatwo sobie wyobrazić poddawany jest bardzo dużym przeciążeniom, szczególnie podczas wyrzutu i wodowania w łowisku. Na największe „zniszczenia” narażone są slidery, które startują i lądują do wody z niemałą ilością ołowiu w bezpośrednim sąsiedztwie. Wagglery mocowane na stałe w tym zakresie mają bez porównania lżej.
Skala pojawiających się defektów nie zależy od producenta spławików, czy rodzaju użytego lakieru, lecz od umiejętności wędkarza. Moje spławiki, mimo częstej eksploatacji na korpusach mają jedynie niewielkie otarcia, a dopiero w tych najbardziej wysłużonych pojawiają się ledwo widoczne mikro-uszkodzenia lakieru. Taki sam pływak wspomnianego kolegi po jednym wędkowaniu jest wprost zdewastowany.
Niszczenie korpusu slidera ma miejsce w dwóch przypadkach. Pierwszy to moment wyrzutu. Jeśli nie jest płynny i towarzyszy mu jakiekolwiek szarpnięcie to spławik krótkotrwale, lecz z dużą siłą napiera na ołowianą kulkę. Drugim newralgicznym momentem jest lądowanie zestawu w wodzie. Brak odpowiedniej amortyzacji w ostatniej fazie lotu, tzw wyprostowania, ułożenia zestawu na tafli powoduje, że obciążenie z dużą prędkością wpada wspólnie ze spławikiem do wody. W przypadku kiedy zestaw zostanie splątany negatywny efekt oddziaływania zostaje dodatkowo spotęgowany. Szarpane, siłowe rzuty, brak wyczucia w wytracaniu prędkości i w efekcie plątanie zestawu są atrybutami niemal każdego początkującego wędkarza z odległościówką w ręce. Waglery mocowane na stale nie mają możliwości zderzenia z obciążeniem, gdyż te mają zamocowane w podstawie korpusu.
Nikt nie rodzi się doświadczonym wędkarzem i każdy z nas musi(ał) borykać się z trudnymi początkami. Opisane wyżej defekty możemy w łatwy sposób zneutralizować odrobiną lakieru. Całkiem niedawno kolega polecił mi wręcz idealny do tego celu produkt firmy MOBIHEL. Jest bezbarwny, szybko „zastyga” i tworzy bardzo trwałą i elastyczną powłokę.
Mankamentem wszystkich spławików zakończonych anteną z pawiego pióra jest szybko odpryskująca farbka sygnalizacyjna. Woskowa, „tłusta” powierzchnia pióra nie łączy się trwale z żadnymi kryjącymi substancjami. Ciekawe rozwiązanie zaproponował mi Zbyszek Milewski. Zdejmujemy kruche, fabryczne malowanie, ścieramy pilniczkiem „śliską” powierzchnię pióra, odtłuszczamy ją rozpuszczalnikiem i dopiero wówczas nanosimy 2-3 warstwy koloru.
Warto jeszcze wspomnieć o dwóch elementach, które już przed pierwszym użyciem spławika warto zabezpieczyć. Pierwszy to adapter do zmiany antenek. Często wklejony jest na tyle słabo, że łatwo go wyrwać wraz ze zdejmowaną antenką.
Problem ten możemy szybko i łatwo zlikwidować nakładając na łączenie adaptera i pawiego pióra cienką warstwę dwuskładnikowego kleju. Ten sam zabieg warto przeprowadzić w miejscu mocowania obciążenia w podstawie korpusu czy to wagglerów czy sliderów. Ma to na celu uszczelnienie miejsc podwyższonego ryzyka przenikania wody.
Na koniec mam jeszcze wskazówkę dla początkujących kolegów. Choć sam jestem raczej zwolennikiem mocowania slidera za pomocą silikonowego łącznika, to nie są one odporne na szarpane rzuty nowicjuszy. W efekcie przy kolejnym wymachu „maczówką” nasz cenny spławik może odlecieć w siną dal. W związku z tym dla początkujących polecam slidery z zamocowanym, metalowym oczkiem. Osobiście silikonowy łącznik wymieniam na nowy po dwóch – trzech sesjach intensywnego wędkowania.
Z moich początków przypominam sobie jeszcze sytuację kiedy spławik odkręcił się od obciążenia i pozostał wiele metrów od brzegu. Na to też profilaktycznie warto zwracać uwagę. Mimo, że plastikowe nakładki są wymienne osobiście preferuję ich przyklejenie na stałe i w razie potrzeby przemalowywanie. Dziesiątki rzutów sprawią, że plastik u podstawy „wyrabia się” i antenka potrafi spaść z adaptera. Niby drobiazg, ale potrafi zdekoncentrować, co przy tej metodzie jest bardzo niepożądane.
Mam nadzieję, że te proste i rzeczowe wskazówki uchronią początkujących adeptów przed utratą drogiego asortymentu jakim są spławiki odległościowe. Odpowiednio serwisowane przetrwają trudne początki i doczekają się lepszego traktowania.
Kacper Górecki